Reprezentacja Włoch ma od jakiegoś czasu problemy z napastnikami.

Jeśli już któryś z młodszych zdobędzie uznanie w Europie, to albo jest tykającą bombą, która może rozsadzić drużynę jak Mario Balotelli, albo ma problemy ze zdrowiem jak Antonio Cassano (zresztą, w młodości też boiskowy chuligan). Cassano po operacji serca wprawdzie wrócił niedawno do treningów, ale zanim wróci do wysokiej formy upłynie jeszcze trochę czasu.

Nic dziwnego, że selekcjoner Cesare Prandelli nie zagląda w metrykę i życzliwie patrzy nawet na najstarszych napastników. Di Natale, który nie grał w reprezentacji od dwóch lat jest na czele tej grupy. Mimo 34 lat zawodnik Udinese gra w tym sezonie znakomicie i zdobył w Serie A już 19 goli. Jego szanse na wyjazd na Euro są tym większe, że następny Włoch w klasyfikacji strzelców Fabrizio Miccoli ma na koncie ledwie 11 goli, a na karku już 33 lata.

Jeszcze starszy jest Marco Di Vaio (10 goli), który niedługo skończy 36 lat. Najmłodszy w tej grupie, 30-letni Emmanuele Calaio ze Sieny, nie grał nigdy w reprezentacji i szanse na debiut przed Euro 2012 ma raczej niewielkie.

O Di Natale ciepło wypowiada się również selekcjoner. – Obserwuję go już od roku i jest to zawodnik, który wykazuje niesamowitą regularność. Biorę go poważnie pod uwagę przy ustalaniu kadry na turniej – twierdzi Prandelli.