Hiszpanie zrezygnowali wczoraj z wyjazdu do Gdańska na trening i zostali w Gniewinie. Ciągle narzekają na murawę na gdańskim stadionie, mówią że gdy jest sucha, to tak, jakby ktoś przesunął linię rzutów za trzy punkty w koszykówce. Hiszpanom do awansu wystarczy remis, jeśli będzie to 2:2, z grupy wyjdzie także drużyna Slavena Bilicia.
Włosi przeżyli już kiedyś taki koszmar, na Euro 2004 odpadli po „zmowie skandynawskiej", gdy Szwedzi zremisowali 2:2 z Danią, wtedy też był to wynik dający awans obu drużynom.
Vicente Del Bosque zapowiedział, że nie będzie kalkulacji, a Hiszpania zagra o zwycięstwo. Jej trener ma tylko jeden problem – musi wybierać między Ceskiem Fabregasem i Fernando Torresem w ataku.
Slaven Bilić wie, z kim przyjdzie mu się mierzyć. Na razie Chorwacja gra nie tylko skutecznie, ale i atrakcyjnie dla kibiców. – Zremisowaliśmy 1:1 z Włochami, poczuliśmy swoją siłę, ale co ja mogę powiedzieć przed starciem z Hiszpanią? Musimy zagrać mecz życia – mówił Bilić.
Chorwaci mają nową gwiazdę, Mario Mandżukić zdobył już trzy gole (trzy lata temu chciał go kupić Lech Poznań, ale okazał się za drogi, trafił do Wolfsburga). Mają też, niestety, problem. UEFA rozpoczęła dochodzenie w sprawie rasistowskich piosenek kibiców pod adresem Mario Balotellego w meczu z Włochami. Na trybunach pojawiły się także flagi z zakazanymi symbolami.