Finał Euro 2012, w którym naprzeciw siebie staną drużyny Włoch i Hiszpanii, rozegra się w niedzielę, ale dla Polski to już koniec mistrzostw. Posypały się na nas pochwały za znakomitą organizację turnieju. To najlepsza promocja Polski, jaką można było sobie wymarzyć – podkreślają eksperci.

Najwyraźniej Polacy podzielają to przekonanie, choć lider PiS mówił  w piątek o totalnej klapie. Mimo kiepskiego wyniku drużyny Smudy Euro 2012 poprawiło nam samopoczucie. Choć zaledwie około 30 proc. badanych uważa, że sprawy idą w Polsce w dobrym kierunku,  jest to aż o 10 punktów procentowych więcej niż przed turniejem. Na fali optymizmu skoczyły też notowania prezydenta i premiera.

Jednak sukces promocyjny Euro 2012 niekoniecznie przekłada się na zyski w innych dziedzinach. Do Polski przyjechało jedynie ok. pół miliona zagranicznych kibiców. – Do tego z wizyty zrezygnowało wielu zwykłych turystów, których odstraszyły niedogodności związane z turniejem – mówi Krzysztof Łopaciński, prezes Instytutu Turystyki. Większe obroty zanotowała za to branża handlowa (o ponad 18 proc. wzrosła np. sprzedaż telewizorów).

Po mistrzostwach zostaną też autostrady, terminale lotnicze, dworce i stadiony. Te ostatnie są kłopotem dla samorządów. Obiekty, których budowa kosztowała ponad 4 miliar-dy zł, przynoszą straty. – Przykłady z innych krajów pokazują, że na  stadionach można zarabiać  –  podkreśla b. prezes PZPN Michał Listkiewicz. Obyśmy jak najszybciej się tego nauczyli.