Stosując dietę paleo, można jeść produkty wysokobiałkowe, czyli chude kotlety cielęce i wołowe, piersi kurczaka i wątróbkę wołową. Do tego wszystkie warzywa i owoce nie zawierające skrobi, ryby i jajka. Nie można jeść zbóż, warzyw strączkowych, nabiału, soli, drożdży, cukrów przetworzonych i ziemniaków.
– Czy jest to odpowiedni sposób żywienia na naszą polską rzeczywistość? Uważam, że nie. Dieta zbyt mocno ogranicza węglowodany, czyli główne paliwo dla naszego organizmu. Natomiast dieta jest rzeczywiście nastawiona na białka i tłuszcze, dzięki czemu będziemy chudnąć – mówi Ilona Cichecka, dietetyczka z Fonis health & lifestyle.
Dieta podzielona jest na trzy fazy. Na pierwszym poziomie w ciągu tygodnia można zjeść trzy dowolne posiłki – takie, na które mamy ochotę. Poziom drugi pozwala na dwa takie posiłki tygodniowo, a trzeci – tylko na jeden. Co prawda nie trzeba liczyć kalorii, ale chodzi o to, by na każdym etapie coraz bardziej ograniczać ilość sztucznych produktów, aż do całkowitej ich eliminacji. Przede wszystkim, należy wystrzegać się żywności przetworzonej i gotowych dań w proszku. Dieta paleo kładzie też duży nacisk na aktywność fizyczną.
– Nie jest to dieta skrajna, tak jak inne, które na rynku były już też obecne. Na pochwałę nie zasługuje natomiast to, że eliminuje węglowodany jako główny składnik pokarmowy naszej diety przy wyższej ilość białka i tłuszczu. O ile przekroczenie tych granic fizjologicznych białka, nie będzie miało dla nas zgubnych konsekwencji zdrowotnych, to już jeżeli będziemy na to nastawieni w długim okresie czasu, to różnego rodzaju jednostki chorobowe jak najbardziej mogą się uwydatniać – tłumaczy dietetyczka.