Rz: Od lat walczy Pan o zmianę podejścia do onkologii w Polsce, krytykując segmentację leczenia. W Centrum Onkologii w Gliwicach pacjenci leczeni są wszystkimi trzema metodami.
Prof. Bogusław Maciejewski:
Leczeni skojarzane to największa siła naszego ośrodka i 16 wielospecjalistycznych centrów onkologii w Polsce. Przy obecnym stanie nauki wiadomo, że w zwalczaniu nowotworów najskuteczniejsze jest połączenie wszystkich metod terapeutycznych. Onkologia przez długie lata rozpatrywana była w sposób tradycyjny. Uważano, i w wielu przypadkach uważa się nadal, że najskuteczniejszą metodą leczenia jest chirurgia, a w drugiej kolejności radioterapia, i to dopiero wtedy, gdy na marginesie operacyjnym występują komórki rakowe albo gdy istnieje ryzyko ich agresywnego wzrostu. A że aparaty rentgenowskie i radioterapię stosowano dawniej dopiero trzy - cztery miesiące po operacji, przyjęło się, że tyle należy czekać. To przekonanie pozostało z czasów, gdy chorych naświetlano aparatami rentgenowskimi i potrzeba było czasu na zagojenie się ran po operacji. Dziś, gdy mamy do dyspozycji przyspieszacze liniowe i pochłanianie promieniowania zachodzi pod skórą, kolejną dawkę można podać już następnego dnia bez konsekwencji dla pacjenta. Niestety dogmat trzech miesięcy w wielu ośrodkach jest nadal aktualny. A w przypadku raka liczy czas.
W Centrum Onkologii w Gliwicach wykorzystuje się też najnowsze metody diagnostyczne.
Pomimo starań, metody te ciągle jeszcze nie są uwzględnione w katalogu świadczeń onkologicznych NFZ, ale w centrach wielospecjalistycznych stosowane są coraz szerzej. Wiedza zakresu genetyki i proteomiki, czyli biologii molekularnej, pozwala skuteczniej zwalczać raka. Klasycznym przykładem są kobiety chore na raka piersi z pojedynczym guzkiem nie większym niż 2,5 cm. Standardem jest leczenie oszczędzające z wycięciem guzka, połączone z radioterapią uzupełniającą. Ale wśród tych kobiet ok. 10 do 12 proc. ma rozsiew procesu nowotworowego i przerzuty, które, bez względu na to, co się zrobi, prowadzą do zgonu w ciągu 1,5 roku. Na szczęście w grupie tych kobiet, w oparciu o odpowiedni profil molekularny, można wyszukać chore, u których ryzyko rozsiewu wynosi powyżej 70 proc. One powinny rozpoczynać leczenie od agresywnej radiochemioterapii, dopiero potem trafić na stół operacyjny, i znów kontynuować pierwszą metodą. Z najnowszych badań wiemy też, że chemioterapia powinna być wiodąca tylko w przypadku nowotworów systemowych, takich jak białaczki czy ziarnice, a przy guzach litych należy ustalić kompleksową strategię leczenia – indywidualną sekwencję metod terapeutycznych, bo nie zawsze chemioterapia powinna być podawana jako pierwsza, a radioterapia ostatnia. Udowodniono, że gdy połączy się radio- i chemioterapię w radiochemioterapię jednoczasową, leczenie będzie bardziej skuteczne. Taka onkologia, nazywana teragnostyczną, obowiązuje w dziś na Zachodzie i w USA.