Wczoraj Radio Zet poinformowało, że największy sponsor Tomasza Adamka rezygnuje ze wspierania słynnego boksera. - Duże zaskoczenie, dowiedziałem się o sprawie z mediów. Można powiedzieć, że Tomasz Adamek przelewa pierwszą krew w polityce. Jest to bardzo niemiła informacja. Pytanie, co było powodem takiej decyzji - komentuje Mularczyk.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że przyczyną nieprzedłużenia kontraktu, było aktywne zaangażowanie się Adamka w politykę i start do Parlamentu Europejskiego z list Solidarnej Polski. Producent napojów nie chce być kojarzony z o. Tadeuszem Rydzykiem, który udzielił nieformalnego poparcia ziobrystom. Również Adamek swój start ogłosił na antenie mediów redemptorysty, tam też zaprezentował swoje poglądy.
Takie powody oburzają posła Solidarnej Polski. - To absurdalna informacja i absurdalna decyzja. Pokazuje, że polska demokracja jest niestety cały czas ułomna - mówi. - Sportowcy startujący z list Platformy Obywatelskiej mogą liczyć cały czas na wsparcie, kontrakty i poparcie mediów mainstreamowych, a wybitni sportowcy kandydujący z list szeroko rozumianej prawicy są szykanowani - dodaje Mularczyk.
Jego zdaniem to przykład "fatalnej praktyki". - W PO jest wielu sportowców, a żaden kontraktu nie stracił. Ich poglądów co prawda nikt nie zna, ale może mają takie jak Adamek, tylko ich nie głoszą publicznie - zastanawia się polityk.
Poseł SP nie zgadza się także z tezą, że aktywny sportowiec nie powinien jednocześnie pełnić funkcji politycznych. - Krzysztof Hołowczyc też był europosłem i jeździł w rajdach. Nikt mu z tego nie robił żadnych zarzutów. Miał sponsorów, wśród nich nawet spółki Skarbu Państwa. I nikt nie robił mu zarzutów, z tego, że był jednocześnie europosłem i czynnym sportowcem - przypomina.