"Rz" dotarła do pisemnego uzasadnienia wyroku, w którym sąd stwierdza, że "oczywistą rzeczą jest, że informacja przekazana przez uczestnika postępowania w programie 'Kropka nad i' w dniu 19 maja 2014r. jest nieprawdziwa". "Holokaust jest faktem, a Adolf Hitler był jego twórcą" - czytamy dalej.
Mimo to wniosek Polski Razem został oddalony, ponieważ sąd uznał, że występ w programie "Kropka nad i" nie był agitacją wyborczą. "Niemniej wniosek złożony w trybie art. 111 & 1 kodeksu wyborczego nie zasługuje na uwzględnienie. Przenosząc na grunt niniejszej sprawy, należy podnieść, że wypowiedź uczestnika postępowania na antenie TVN24 w dniu 19 maja 2014r. nie stanowiła materiału wyborczego." - uzasadniał swoją decyzję sąd. Partia Gowina zapowiedziała już apelację.
Na rozprawie nie pojawił sie Janusz Korwin-Mikke. - Nie było mnie na procesie i nie widziałem jeszcze uzasadnienia wyroku - mówi "Rz". Orzeczenie jest jednak dla niego zaskakujące. - Nie wiem, jakim prawem sąd orzekał o tym, czy mówiłem prawdę, skoro oddalił pozew - komentuje.
Jego zdaniem jest to sprzeczne z zasadami prawa. - Będę musiał się uważnie zapoznać z uzasadnieniem wyroku. To jest sprzeczne z jakimikolwiek zasadami. Jak sąd mógł orzec w sprawie, w której nie orzekał? To jest zupełnie extra legem. Nie wiem, co się w tej Polsce dzieje. Albo ja się nie znam na prawie, albo coś jest bardzo nie w porządku z Polską i to nie pierwszy raz - podkreśla Korwin-Mikke.
Sprawa miała związek z wypowiedzią lidera Nowej Prawicy, której Korwin-Mikke udzielił w rozmowie z Pawłem Kowalem na antenie TVN 24. - Nie ma dowodu, że wiedział on (Hitler - red.) o Holokauście - powiedział wtedy lider śląskiej listy Nowej Prawicy, dodając, że nikt takiego dowodu nie znalazł.