Chodzi o tzw. normandzką czwórkę lub „normandzki format". Pierwsze spotkanie przedstawicieli Ukrainy, Francji, Niemiec i Rosji odbyło się w czasie zeszłorocznych obchodów w Normandii 70. Rocznicy lądowania aliantów – stąd jej nazwa.

Według liderów bojówkarzy dołączenie Polski do tego grona „utrudni to uregulowania konfliktu".

„Słyszeliśmy od USA o prośbie (Polski) o przyjęcie do czwórki. Nasza pozycja jest twarda. Zwiększenie liczby stron utrudni znalezienie kompromisu" – powiedział przedstawiciel „Donieckiej Republiki Ludowej" Denis Puszilin, na co dzień rezydujący w Moskwie. „Jeśli pojawią się dodatkowi członkowie (w „normadzkiej czwórce") to jeszcze wydłuży proces, szczególnie biorąc pod uwagę pasywność Ukrainy" – dodał.

Przedstawiciele bojówkarzy z Ługańska i Doniecka czasami są zapraszani jako goście na spotkania „normandzkiej czwórki" ale ani nie należą do niej, jak też nie mają prawa decydowania o omawianych sprawach.