Kilka miesięcy temu w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” powiedział pan, że PO wcale nie chodzi o in vitro, ale o reprodukcję władzy.
Tak to oceniam. Moim zdaniem ten marsz w lewą stronę niekoniecznie Platformie się przysłuży, ale to jest dobrodziejstwo inwentarza. Jak chcą to robić, to proszę bardzo, ale bez mojego udziału.
A jak pan się czuje w jednym narożniku z Bartoszem Arłukowiczem czy Grzegorzem Napieralskim?
Ja tu jestem rezydentem. Chociaż była osoba, o którą moja współpraca z PO mogła się rozbić. Byli ludzie, którzy forsowali przyjęcie Andrzeja Rozenka. To już byłoby dla mnie nie do przekroczenia. Ostatecznie nie zdecydowano się nie przyjęcie Rozenka, ale nie ze względu na mnie tylko na fakt, że Andrzej Rozenek był wieloletnim zastępcą Jerzego Urbana. To pokazuje, że mgławicowość ideowa Platformy ma pewne granice.
Grzegorz Schetyna powiedział o panu, że przeszedł pan ewolucję poglądów. Jest pan dumny ze swojego dziedzictwa w PiS?
Jestem. Moja ewolucja poglądów polegała na przemyśleniu dlaczego w Polsce różne projekty potrzebnych głębokich zmian się nie udały. Doszedłem do wniosku, że w Polsce nie będzie przełomu. Że jedyną drogą jest wybór drogi ewolucyjnej i skojarzonych ze sobą zmian cząstkowych, które mogą być rozłożone w czasie, ale razem po jakimś okresie mogą stworzyć nową jakość. Natomiast jeśli ktoś mówi, że idzie do władzy pod hasłem przełomu, to do władzy może i dojdzie, ale żadnego przełomu nie będzie.
Czy prezydentura Andrzeja Dudy nie staje się najsilniejszym atutem PiS w marszu po władzę?
To, że on został prezydentem, działa na korzyść PiS, ale to niech Platforma się spręża w związku z tym! Ja się sprężam razem z nią.
Prezydent działa na korzyść PiS?
W jednym przypadku w sposób zdecydowany przekroczył cienką czerwoną linię. W kwestii związanej z uchodźcami. Prezydent, który jest częścią władzy wykonawczej, odmawiając spotkania i dyskusji premier, ustawił się w jałowej roli recenzenta i krytyka. W sposób oczywisty podporządkował istotne zadania i funkcje urzędu prezydenckiego w ważnej dla Rzeczpospolitej sprawie, kampanii PiS. To nie powinno się wydarzyć.
Zapytany w wywiadzie dla TVN24 o stosunek do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat chorób roznoszonych przez uchodźców, powiedział, że nie widzi w niej nic złego.
Gdybyśmy mieli do czynienia z niekontrolowanym napływem uchodźców, jak np. to jest w Niemczech, to można podnosić kwestie zagrożenia epidemiologicznego w sposób racjonalny. Natomiast jeżeli to jest 7 tys. ludzi w ciągu dwóch lat, to odwoływanie się do zagrożenia epidemiologicznego jest odnoszeniem się do lęków i obaw w złej sprawie.
Andrzej Duda powiedział, że po szczycie ONZ Polska wraca na pierwszy plan, czego dowodem miał być fakt, że siedział przy pierwszym stole razem z prezydentem Obamą i Putinem.
Jeżeli chodzi o główny stół, to trzeba oddać to co należne polskiej dyplomacji i ministrowi Schetynie. Takie rzeczy negocjuje się za pomocą służby dyplomatycznej. Natomiast jeżeli chodzi o to sformułowanie dotyczące wrócenia na pierwszy plan w polityce światowej, to ja sobie nie przypominam, żeby kiedykolwiek – poza czasami I Rzeczpospolitej, kiedy byliśmy europejskim, a zatem światowym mocarstwem – Polska odgrywała pierwszoplanowe role w polityce światowej, wyjąwszy tragiczne dla nas chwile, jak 1939 i 1944 rok. Gratuluję panu prezydentowi dobrego samopoczucia, ale wątpię żeby było ono uzasadnione.
Prezydent powiedział, że sprawa wraku TU-154M nie jest dzisiaj najważniejszą kwestią i nie powinna być dyskutowana na tego typu spotkaniach.
Gdyby prezydentem został Bronisław Komorowski i powiedział, że nie poruszył kwestii wraku bo nie jest to najważniejsza sprawa, to PiS i cały konglomerat wspierających PiS tygodników, prułby twarz o zdradzie i upokorzeniu Polski.
Prezydent krytykuje rząd i zwraca uwagę na słabości funkcjonującego państwa i nie spotyka się z premier RP. Tłumaczy, że Ewa Kopacz chce go wykorzystać w kampanii.
Uważam, że spotkanie w sprawie uchodźców było potrzebne, ale weźmy pod uwagę, że jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej i łatwiej tu o konflikt niż o współdziałanie. Pani premier wysunęła postulat zwołania Rady Gabinetowej i dodała, że spotkania przy kawie nie mają sensu. Zwołanie Rady Gabinetowej jest konstytucyjną prerogatywą prezydenta. To był sygnał: ja ci będę ustawiać twoją prezydenturę. Każdy na to się żachnie. Gdyby prezydent się na to zgodził, to by to oznaczało, że nie on tylko czynnik wobec niego zewnętrzny, decyduje o realizacji przez niego prerogatyw. Natomiast takie spotkanie, raczej przy kawie, powinno było się odbyć. Taką wspólną sprawą jest kwestia uchodźców, i niestety z winy prezydenta, który doszlusował do propagandystów PiS ta sprawa stała się przedmiotem konfliktu wyborczego.
Czy brak dobrych realizacji między prezydentem a premierem jest korzystny dla naszych sąsiadów ze wschodu?
Nie. Nie widzę elementu długofalowego osłabienia państwa. Zobaczymy po wyborach co w prezydencie siedzi. Ja, póki co, tonuję swoje opinie na temat Andrzeja Dudy, chociaż jest jedna rzecz, która bardzo mnie zaniepokoiła – oczywiście poza nagannym postępowaniem w kwestii uchodźców - a mianowicie przeciwstawiono sobie dobre przyjęcie na salonach europejskich z obroną interesu narodowego. Co to oznacza? Przyjmują nas na salonacheuropejskich, bo źle bronimy interesu Polski? Odwracają się do nas plecami, to znaczy że dobrze bronimy interesu państwa?
Jak ocenia pan prezydenturę Bronisława Komorowskiego?
Jest w niej kilka jasnych punktów w postaci konsekwentnie realizowanej polityki prorodzinnej. Jest parę mocnych punktów jeżeli chodzi o obronność i politykę wschodnią. A poza tym, to była rzeczywiście prezydentura bezruchu, bardzo wąsko pojmowanej roli prezydenta. Konstytucja daje prezydentowi bardzo miękkie, ale istotne uprawniania, a mianowicie roli przywódczo-inspirującej. To w ogóle leżało odłogiem.
Za to zapłacił przegraną?
Komorowski przegrał swoim przekonaniem, że ma nie być żadnych zmian, i że smak wolności jest słodki. W Polsce wybory prezydenckie zawsze sygnalizują głębszy, bardziej trwały zwrot w oczekiwaniach politycznych i społecznych. I Andrzej Duda, który był w PiS politykiem nawet nie drugiego, a trzeciego szeregu, zrozumiał, że zmiana wisi w powietrzu i ten wątek trzeba podjąć.
Porażka Komorowskiego ciągnie Platformę w dół?
Porażka z takim kontrkandydatem odczarowała PO.
Beata Szydło zostanie premierem jeśli PiS wygra wybory i stworzy rząd?
Jeśli stworzy rząd, to tak.
PiS będzie miało samodzielną większość?
Niczego nie wykluczam, ale wydaje mi się to niezbyt prawdopodobne. Proszę zauważyć, że SLD w 2001 roku w sondażach przekraczał niekiedy 50 proc., ale w końcu miał 41 proc. i nie mógł rządzić bez koalicjanta. Zastanawiam się co takiego w Polsce się stało pod względem gospodarczym, społecznym czy politycznym, żeby jedna partia miała uzyskać bezwzględną większość?
Niechęć społeczna do PO wynikająca ze zbyt dużej ilości afer.
Pisałem o aferach, ale nigdy nie postawiłem tezy, że Polska pogrąża się w korupcyjnym bagnie. To nie jest jakaś super obiektywna miara, ale w rankingu Transparency International ciągle idziemy w dobrą stronę. Jesteśmy na czele krajów Grupy Wyszehradzkiej i w pobitym polu zostawiliśmy Włochów, Hiszpanów. Ten antykorupcyjny impuls, które dało PiS, może nieco osłabł, ale nie został wygaszony.
Co mam pan wspólnego z Radomiem, z którego pan startuje?
Dwie rzeczy. Po pierwsze rok 1976, ale to sentyment. Natomiast jest jedno uzasadnienie współczesne, a mianowicie przez siedem lat w Komisji Obrony Narodowej zajmowałem się przemysłem zbrojeniowym, który jest bardzo ważny dla okręgu radomskiego.
PiS może przegrać te wybory?
Nie spodziewam się, że będzie miało gorszy wynik niż Platforma. Natomiast czy będzie rządziło wydaje mi się wątpliwie. Najprawdopodobniejszy jest rząd powoływany w trzecim kroku konstytucyjnym tzn. powołany przez prezydenta kiedy wymagana jest zwykła większość głosów.
Czyli zakłada pan, że PiS wcale nie musi rządzić?
Tak, chociaż zapewne przy rządzie z ręki prezydenta miąłby sporą porcję wpływów. Może też się skończyć na ponownych wyborach.
Jak pan ocenia osiem lat rządów Platformy?
Były i sukcesy i błędy i zaniechania. Nie jest prawdą, że ten obraz jest malowany samą czernią i nie jest prawdą, że nie ma czarnych plam.
PO zasłużyła na to, żeby kontynuować swoje rządy?
Po przegranej Bronisława Komorowskiego PO znalazła się w szoku. Nie bardzo miała czas przemyśleć sytuację, bo przyszła kampania wyborcza i układanie list. Moim zdanie w tej chwili jest w PO gotowość do poważnego przemyślenia.
Wyobraża pan sobie Antoniego Macierewicza na czele MON, MSW lub jako koordynatora służb specjalnych?
Jak PiS będzie miał bezwzględną większość lub koalicję dla której pan Macierewicz nie będzie osobą toksyczną, to będzie współtworzył rząd, ale to się źle skończy dla Polski.
Dlaczego?
Pomijam kwestę służb. To co pan Macierewicz mówi i obronności i siłach zbrojnych, to z jednej strony są rojenia oszalałego znachora, a z drugiej rozbuchane marzenia niespełnionego kadrowca.
Jarosław Gowin jest kompletnym kandydatem na szefa MON?
Pan Gowin wymienia jako osobę, która będzie budowała koncepcję obrony pana Romualda Szeremietiewa, którego pomysły na temat partyzantki miejskiej jako głównego środka odstraszania przeciwko rosyjskiej inwazji są bardzo bliskie poglądom pana Macierewicza. Zamienił stryjek siekierkę na kijek.
Jeśli PiS wygra wybory, to premierem będzie Szydło czy Kaczyński?
To jest PiS-owski muchotłuk, a jak się PiS-owskim muchotłukiem nie zajmuję.