Tak, to była dość nagła przemiana. Ale ja się niczego nie boję. Widziałam gorsze rzeczy niż ukraiński parlament. Jestem jednak spokojna, bo rozumiem, że jeden człowiek to za mało, żeby wszystko od razu zmienić na lepsze. Musi to robić cały naród.
Po Pani wypowiedziach o konieczności podjęcia rozmów z separatystami spadła na Panią fala krytyki.
Powtarzałem tysiąc razy, że jestem gotowa z nimi negocjować jedynie uwolnienie zakładników. Bo ja wiem, jak to jest. Wiem, że żadna matka, żona i dziecko, które straciły w tej wojnie syna, męża czy ojca, nie będzie mnie potępiać. Oni znają ból straty. Niech ludzie myślą o mnie, co chcą. Ja wiem, że dla osiągnięcia rezultatu gotowa jestem poświęcić samą siebie.
Głośno zrobiło się także po Pani komentarzach o konieczności przeprowadzenia na Ukrainie wcześniejszych wyborów do parlamentu.
To zależy od sytuacji. Te władze i parlament przypominają mi Titanica. Kredyt zaufania, jakiego ludzie udzielili politykom po Majdanie, wyczerpał się. Ja rozumiem, że wybory to kolejne wydatki z budżetu, problemy i stres dla społeczeństwa. Nie mogę powiedzieć, czy są potrzebne, ale wiem, że nasz naród wart jest czegoś lepszego, dlatego zmiany na górze są oczekiwane.
Znalazła się Pani na czele rankingu zaufania społecznego. Jak odnosi się Pani do oczekiwań, które mają wobec Pani Ukraińcy?
Nie jest mi lekko. Wiem, że mam ogromne zobowiązania wobec narodu, i czuję tę odpowiedzialność. Widzę, że nie mogę niestety od razu wszystkiego zmienić. Staram się pracować, gotowa jestem poświęcić się całkowicie. Wiem także, że wcześniej czy później ludzie zaczną mieć wobec mnie wątpliwości. Jeśli dziś naród mi wierzy, a jutro spali mnie na stosie jak wiedźmę, to będzie to znaczyć, że nie dałam sobie rady.
Niektórzy politolodzy twierdzą, że Rosja uwolniła Panią, by mieć jeszcze jeden czynnik destabilizujący sytuację na Ukrainie.
Ja nie wiem, w jakim celu Kreml mnie wypuścił. Nie, nie wypuścił mnie, lecz oddał. Najpierw mnie ukradli, a teraz zwrócili. Jeśli jednak myślą, że zaszkodzę swojemu krajowi, to głęboko się mylą. Wszystko, co będę robić, to jedynie szkodzić Rosji. Nie mam nic przeciwko narodowi rosyjskiemu. Jest tam wielu dobrych ludzi i jestem im bardzo wdzięczna za wsparcie. Rosjanie też potrzebują wolności, wolności od swojej władzy. Dlatego będę robiła wszystko, by zaszkodzić Kremlowi.
I na czele nowego Majdanu Pani nie stanie?
Powiem, że Majdan, który może nastąpić, będzie Majdanem z bronią, będzie krwawy. Niestety, do niczego dobrego nie doprowadzi. Ludzie powinni zrozumieć, że ta władza, która przyjdzie z bronią, nie będzie lepsza od tej, która jest teraz. Nie można robić niczego, co zrujnuje kraj. Nie można rujnować Ukrainy. Trzeba działać cywilizowanymi metodami.
W Kijowie rozmawiał Jarosław Junko