Mało kto poza Hiszpanią zauważył, że 29 października Kortezy udzieliły wotum zaufania rządowi Mariana Rajoya. Świat żył wtedy wznowieniem przez szefa FBI Jamesa Comeya śledztwa w sprawie e-maili Hillary Clinton, co miało otworzyć drogę do Białego Domu dla Donalda Trumpa.
A jednak w Madrycie zdarzyła się rzecz niezwykła. Po czterech latach bolesnych reform socjalnych, które pozbawiły pracy co czwartego Hiszpana i radykalnie ograniczyły dochody pozostałych, naród nie dał się uwieść łatwym obietnicom populistycznej Podemos, jak przyznanie wszystkim minimalnego uposażenia czy umorzenie większości długów. W Madrycie nadal będzie rządziła Partia Ludowa, dzięki której Hiszpania stała się najszybciej rozwijającym krajem strefy euro. Po serii spektakularnych zwycięstw narodowo-populistycznych ugrupowań w Wielkiej Brytanii, Polsce, na Węgrzech, w Grecji i teraz USA – po raz pierwszy na Zachodzie wygrała liberalna demokracja.