Szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow, powołując się na „sygnały z otoczenia Kremla", ujawnia dwie koncepcje rozwoju wydarzeń na Ukrainie.
Jedna to kapitulacja Władimira Putina pod presją zachodnich sankcji oraz dotkniętych tymi sankcjami rosyjskich oligarchów, blisko związanych z rosyjskim prezydentem. Podczas jednego z najbliższych spotkań grupy normandzkiej (Ukraina, Rosja, Francja i Niemcy) prezydent Putin, według Awakowa, miałby oświadczyć: „bierzcie z powrotem swój Donbas" (chodzi o pozostające od czterech lat poza kontrolą Kijowa samozwańcze republiki ludowe Doniecką i Ługańską).
Drugi zaś scenariusz jest całkowitym przeciwieństwem pierwszego. Rosyjska armia miałaby z całą swoją siłą uderzyć w Donbasie, co dla Ukrainy może „zakończyć się katastrofą". W ten sposób Kreml miałby „zademonstrować siłę" na tle coraz bardziej pogarszających się relacji z Zachodem.
Armaty wciąż grzmią
Analitycy w Kijowie twierdzą, że ten drugi scenariusz dla Ukrainy jest, niestety, bardziej prawdopodobny. – Dzisiaj nie ma żadnych powodów, by przepuszczać, że Rosja zrezygnuje z Donbasu. Putin nie wycofa się stamtąd, jeżeli nie zademonstruje jakiegoś zwycięstwa – mówi „Rzeczpospolitej" Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa.