Rz: W Filharmonii Narodowej wystąpi pani w dość niecodziennym towarzystwie: z aktorem Michałem Żebrowskim, wokalistą Perfectu Grzegorzem Markowskim i wirtuozem fortepianu Waldemarem Malickim. Skąd taki wybór?
Hanna Banaszak: Każdy z panów jest interesującą osobowością, z ciekawym dorobkiem, i każdego bardzo cenię. Z każdym będę miała okazję zaśpiewać w duecie, co dla wielu słuchaczy będzie pewnie niespodzianką.
Z niekonwencjonalnych duetów jest pani ostatnio znana, wystarczy wymienić Tymona Tymańskiego a nawet Jana Nowickiego, który przyznał, że ma pani bardzo przenikliwe spojrzenie na rzeczywistość. Ale czy patrzy pani z optymizmem?
Zdecydowanie tak. Inaczej nie byłoby sensu żyć. Rzeczywistość bywa szara, ale ja staram się dostrzegać walory we wszystkim. Nawet w szarości można doszukać się interesujących odcieni.
W Filharmonii wystąpi pani z mężczyznami o silnych osobowościach. Ale tacy towarzyszą pani karierze od początku. Wystarczy wymienić Jeremiego Przyborę, Jonasza Koftę, Wojciecha Młynarskiego. Jak pani wspomina spotkanie z Koftą?