Nazwisko agenta o pseudonimie Teodor działacze poznańskiej „Solidarności” ujawnili wczoraj w obecności dziennikarzy i fotoreporterów na specjalnie zwołanej konferencji.
– Marek Michałek był naszym bliskim współpracownikiem, naszym kolegą. Prosiliśmy go o wyjaśnienie sprawy. Gdyby wyraził skruchę, powiedział „przepraszam”, sprawy by nie było. Ale on nic takiego nie zrobił – twierdzi Krystyna Mikołajewska, działaczka poznańskiej „Solidarności”. To właśnie ona otrzymała z Instytutu Pamięci Narodowej materiały obciążające Michałka – kilkanaście meldunków, które składał prowadzącemu go oficerowi SB.
Michałek od lat pracuje w poznańskich Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego. Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany. Niewykluczone, że to właśnie wówczas zgodził się na współpracę z SB. Szczegóły nie są jednak znane. Teczka Michałka została zniszczona, a on sam nie chce rozmawiać ani z kolegami, ani z dziennikarzami. – Od dwóch tygodni mój zakład pracy huczy od plotek. Koledzy z „Solidarności” już mnie skazali, ale przyjdzie czas, że wszystko będą musieli odwoływać. Nie chcę jednak dowodzić swoich racji za pośrednictwem dziennikarzy – powiedział nam wczoraj w rozmowie telefonicznej.
Michałek informował SB między innymi, że działacze „Solidarności” wnosili na teren ZNTK opozycyjne pismo „Obserwator Wielkopolski” oraz plakaty poświęcone rocznicy Czerwca’56. – W wyniku donosów ucierpiało wiele osób. Ja sama musiałam odejść z ZNTK, straciłam także kolejną pracę. Jeszcze wiosną ,89 roku miałam w domu rewizję – twierdzi Mikołajewska. Po upadku komunizmu Michałek był przez cztery lata szefem „Solidarności” w ZNTK. Kilkanaście dni temu został wykluczony ze związku.
Poznańska „Solidarność” nie zamierza poprzestać na ujawnieniu agenta. Wczoraj jej członkowie zaapelowali do posłów o zmianę ustawy, na mocy której represjonowani opozycjoniści ubiegają się o odszkodowania. – Wnioski o pieniądze mogą też składać tajni współpracownicy SB. Wystarczy, że byli internowani. Nikt tego nie weryfikuje. To chichot historii – mówił Jarosław Lange, szef „Solidarności” w Wielkopolsce. Co na to parlamentarzyści? – Propozycje zmian na pewno trzeba rozważyć. Wcześniej jednak musimy wiedzieć, z jak szerokim zjawiskiem mamy do czynienia – podkreśla Filip Libicki, poseł PiS z Poznania.