Minister Bogdan Klich zapowiedział, że postanowił powtórzyć testy amunicji, która została użyta m.in. przy ostrzale afgańskiej wnioski Nangar Khel. Mają zostać przeprowadzone w przyszłym tygodniu.
To efekt ustaleń „Rz”. Dowiedliśmy, że polscy żołnierze z bazy Wazi Khwa przed incydentem, w którym zginęli cywile, meldowali o uszkodzeniach pocisków moździerzowych.
Wczoraj ujawniliśmy treść meldunku skierowanego do dowódcy grupy bojowej płk. Adama Stręka. Sporządził go oficer operacyjny z zespołu bojowego „C”, czyli z bazy, w której służyli żołnierze aresztowani po ostrzelaniu afgańskiej wioski.
30 lipca 2007 roku, czyli dwa tygodnie przed feralną akcją, meldował, że podczas strzelania pociski moździerzowe koziołkują. Przy strzelaniu na dystans 1300 metrów upadały nawet 250 – 350 metrów od stanowiska ogniowego. Meldunek kończył się wnioskiem o wycofanie wadliwej amunicji z użytku. Do tego jednak nigdy nie doszło. Kilkanaście dni później żołnierze rozstawili moździerz kilometr od Nangar Khel. Jak utrzymują – zamierzali ostrzelać okoliczne wzgórza, gdzie miały się znajdować kryjówki talibów. Jedna z salw spadła jednak na zbudowania. Zginęło sześciu cywilów.
Minister Klich przyznał, że we wtorek otrzymał meldunek dowódcy sił lądowych do jego poprzednika z okresu poprzedzającego tragiczne wydarzenia. Była w nim informacja, że amunicja używana w Afganistanie została sprawdzona na poligonie pod Toruniem. Test „nie wypadł źle”. – Odstępstwo od głównej linii strzału mieściło się w granicach normy. Na wszelki wypadek poleciłem powtórzyć ten test – powiedział Klich w programie TVN „Kropka nad i”.