Były minister sprawiedliwości ponownie był wczoraj w centrum politycznej uwagi. – Dał show dla swego elektoratu, pokazując, jakim to był szeryfem – oceniał szef Klubu PSL Stanisław Żelichowski. – Przegadał swoje przemówienie politycznie – uznał wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński z Lewicy.
Sejmowe wystąpienie poprzedzające zrzeczenie się immunitetu Zbigniew Ziobro wykorzystał także do pochwalenia się sukcesami. Przekonywał, że gdy był ministrem sprawiedliwości, nastąpił spadek przestępczości kryminalnej i doszło do przełomu w walce z korupcją. Ironizował: – Blisko 80 proc. przestępców w zakładach karnych oddało głos i okazało swoje zaufanie Platformie. Ich nadzieje nie są zawiedzione.
Szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski ripostował: – A 100 proc. osób w zakładach psychiatrycznych głosowało na PiS.
W drugiej części wystąpienia Ziobro wytykał – jego zdaniem skandaliczne – uchybienia we wniosku o uchylenie jego immunitetu podpisanym przez zastępcę prokuratora generalnego Marka Staszaka. I przywoływał komentarze prawne Zbigniewa Ćwiąkalskiego mające świadczyć o braku konsekwencji obecnego ministra sprawiedliwości.
– Nie słuchałem tego wystąpienia, bo zajmowałem się budżetem – mówi „Rz” Ćwiąkalski. – Ale ostatnio moje wypowiedzi prawne Ziobro odsądzał od czci i wiary, a teraz okazuje się, że są dobre – ironizuje. Podkreśla, że nie jest stroną w tej sprawie. – Polemikę z teoriami Ziobry będzie prowadził sąd i prokuratura.