Po ponad roku Prokuratura Rejonowa w Puławach zakończyła śledztwo w głośnej sprawie. Z ustaleń "Rz" wynika, że akt oskarżenia przeciwko ks. Romanowi K. jest już gotowy. Duchowny był podejrzany o naruszenie miru domowego oraz znieważenie i naruszenie nietykalności policjanta. - Część zarzutów nie potwierdziła się, ale ks. Roman K. nie uniknie odpowiedzialności - mówi jeden z dobrze znających sprawę śledczych.
Chodzi o wydarzenia sprzed ponad trzech lat kiedy zakonnice z Kazimierza Dolnego - wbrew decyzji Stolicy Apostolskiej - nie uznały nowej przełożonej klasztoru. Na czele zbuntowanych sióstr stanęli: była przełożona - Jadwiga L. i były franciszkanin Roman K. (za złamanie ślubów posłuszeństwa Watykan wykluczył betanki z zakonu, podobnie franciszkanie postąpili z Romanem K.) Mimo to kobiety nadal przebywały w kazimierskim klasztorze, dlatego jesienią ubiegłego roku doszło do eksmisji byłych zakonnic w asyście policji. Kobiety nie chciały dobrowolnie opuścić budynku, a efektem tamtej akcji było prokuratorskie śledztwo. Jadwiga L. była podejrzana o naruszenie miru domowego. W listopadzie kobieta zmarła i śledztwo w jej sprawie zostało umorzone. Przed sądem stanie więc sam Roman K.
Ponad 50 pozostałych kobiet eksmitowanych z Kazimierza Dolnego przez wiele miesięcy ukrywało się. Prowadzący sprawę prokurator odnalazł je w Wyszkowie na Mazowszu. Kilka dni po ujawnieniu w mediach tej informacji byłe zakonnice wyprowadziły się na Podlasie. Zamieszkały w Domu Pielgrzyma w Płonce Kościelnej. Roman K. został wikariuszem w parafii św. Rocha w Długosiodle na terenie diecezji łomżyńskiej.