Stosują się do romantycznych wyznaczników, walcząc o prawo do dysharmonii i pochylając się nad zjawiskami racjonalnie niepojętymi, o czym przekonamy się już we wtorek w Hard Rock Cafe. Założenie jest tyle ciekawe, co pretensjonalne.
Czasy mamy niestety takie, iż łatwiej przełknąć pozytywistyczny konkret. Tymczasem Zuza i Basia bujają w obłokach dość bezwładnie, dając się ponieść gdzie bądź swojemu natchnieniu. Przemykają więc pośród ciężkich, histerycznych nieco partii pianina ze swoim ekscentrycznym śpiewo-nuceniem, dorzucając przy tym zaskakujące brzmienia o nieznanym pochodzeniu. Jedną nogą stoją w mroku, drugą w zwyczajnym, nudnym życiu pełnym zmarnowanych szans, industrialnych śmieci i piosenek Nirvany.
Tym, co szkodzi najbardziej „Balladom i romansom“, jest artystyczne zadęcie. Zeszłoroczny debiut wydano pod auspicjami Galerii Raster, która bałwochwalczo określa się jako „akcelerator sztuki i kultury współczesnej“. Album poszedł w świat z przyklejoną na wyrost etykietką polskiego CocoRosie.
Podczas gdy jedni dadzą Wrońskim kredyt zaufania, po tym jak Basia sprawdziła się w zespole Pustki, dla innych będzie to siódma woda po Pawle Duninie-Wąsowiczu i Marii Peszek. Ten klimat trzeba po prostu poczuć, bo szkiełko i oko w tym wypadku nie pomoże.
[i]Ballady i Romanse, Hard Rock Cafe, Warszawa, ul. Złota 59, bilety: 20 zł, rezerwacje: tel. 022 222 07 00, wtorek (10.03), godz. 21.30[/i]