11 osób, w tym dwie panie sekretarki, jedna na pół etatu.
[b]To bardzo mały zespół jak na imperium.[/b]
Bo to jedna z wielu bzdur, jakie pojawiają się na mój temat. A zespół jest mały, ale sprawny. Moi pracownicy przygotowują na podstawie monitoringu mediów materiały codzienne, cotygodniowe oraz tematyczne.
[b]Czym to się różni od pracy, jaką wykonuje zazwyczaj biuro prasowe, które też przygotowuje tzw. prasówki?[/b]
Biuro prasowe jest nastawione na to, co mówi się i pisze o prezydencie, mój zespół zbiera informacje na wszystkie tematy. I oczywiście je selekcjonuje, bo dostosowanie do potrzeb odbiorcy jest ważną częścią pracy zespołu analitycznego.
[b]A pani wyczuwa potrzeby prezydenta?[/b]
Tak.
[b]Jeśli premier Tusk wypowie jakąś nieprzychylną opinię o prezydencie, to taką informację dostarcza pani Lechowi Kaczyńskiemu?[/b]
To, co pani mówi, sugerowałoby, że śledzę media, patrzę, kto powiedział źle o prezydencie, i natychmiast do niego biegnę. A to nie jest tak.
[b]To jak jest?[/b]
Dwa razy w ciągu dnia przygotowuję profesjonalny materiał i tam są wypowiedzi najważniejszych polityków polskich, a czasem i zagranicznych.
[b]W pani gabinecie widzę wyglądającą bardzo groźnie szafę z jakimiś dziwnymi zabezpieczeniami. Co to jest?[/b]
Sejf. I nie trzymam tam biżuterii, tylko materiały. Nic więcej nie mogę powiedzieć.
[b]Pani pierwsza zjawia się w gabinecie prezydenta z poranną porcją informacji?[/b]
Pierwszy jest przeważnie szef gabinetu Maciej Łopiński.
[b]Wbrew obiegowej opinii to nie pani pierwsza zjawia się u prezydenta?[/b]
Bardzo rzadko jestem pierwsza. Jeśli szef gabinetu mnie zaprasza, to dołączam do nich. W szerszym gronie zastanawiamy się razem, jak zareagować w danej sytuacji. Choć rozmawiam też oczywiście z prezydentem w cztery oczy. Większość czasu spędzam jednak na czytaniu materiałów, różnych biuletynów, informacji z Agencji Wywiadu i innych służb, Ośrodka Studiów Wschodnich itp. Są to materiały zarówno jawne, jak i tajne bądź poufne.
[b]Uczestniczy pani w spotkaniach prezydenta z osobami spoza kancelarii? Na przykład z premierem?[/b]
Czasami tak. Prezydent zawsze ustala skład osób towarzyszących mu w danym spotkaniu.
[b]Potwierdza pani, że Donald Tusk ma „wilcze oczy”, jak powiedział kiedyś Jarosław Kaczyński?[/b]
Premier ma niebieskie oczy. Ale nic więcej o tych spotkaniach pani się ode mnie nie dowie, bo trzymam się żelaznej zasady dyplomacji, że o takich spotkaniach się nie opowiada.
[b]Udziela pani prezydentowi rad w stylu „Leszku, moim zdaniem, to jest tak”? Padają z pani ust jakiekolwiek słowa krytyki?[/b]
Mam zwyczaj, że zawsze mówię to, co myślę. Jeśli coś mi się nie podoba, to mówię o tym.
[b]Ilu jeszcze pani szefów kancelarii przetrwa?[/b]
Ludzie się zmieniają, zmieniają swoje plany życiowe. I wtedy odchodzą.
W każdym razie absurdem jest stwierdzenie, że to ja stoję za wszystkimi dymisjami w Kancelarii Prezydenta. Zresztą z ministrem Kownackim współpracowało mi się bardzo dobrze.
[b]To, co dotychczas pojawiało się anonimowo w prasie i w Internecie, Kownacki powiedział właściwe wprost, że on, podobnie jak i inni, odszedł z kancelarii z powodu minister Bochenek, że prezydent w sytuacjach konfliktowych brał zawsze pani stronę.[/b]
To nieprawda. Mogę się tylko domyślać, iż jest to wyraz frustracji byłego ministra, a może próba samousprawiedliwiania się... Zadziwia mnie też rola, którą zaczął mi przypisywać.
[b]Zdziwiło panią, gdy Piotr Kownacki na stwierdzenie, że mówi się o pani „Wachowski Kaczyńskiego”, odparł: Nie będę tego komentował?[/b]
Zdziwiło. Zdziwiło mnie także, iż dziennikarz zadaje takie pytanie. Jest to insynuacja i do tego nieprzyjemna.
[b]Dlaczego odeszła Elżbieta Jakubiak, pierwsza szefowa gabinetu prezydenta?[/b]
To pytanie do niej.
[b]Co było powodem konfliktu między wami? Jeśli mi pani powie, że panowały między wami sielanka i harmonia, to absolutnie nie uwierzę.[/b]
Pani minister po prostu mnie nie lubiła i nie lubi do dzisiaj. I tyle.
[b]Może to jest tak, jak świetnie opisał to Ryszard Kapuściński w „Cesarzu”, że była to zazdrość o dostęp do ucha władcy?[/b]
Nigdy nie miałam jakiegoś szczególnego dostępu do czyjegokolwiek ucha, w tym do ucha prezydenta.
[b]W wielu publikacjach o pani pojawia się głośny, choć anonimowy, cytat z prezydenta, który mówi do współpracowników: „Zostawcie Małgosię w spokoju, nie zwolnię jej, a jak komuś się nie podoba, to może odejść”. Według tych relacji to zdanie padło, gdy minister Jakubiak zorganizowała w kancelarii pucz przeciwko pani. To cytat prawdziwy?[/b]
Jako że minister Jakubiak rzeczywiście mnie nie lubiła, taki pucz mogła zorganizować. Opowiem pani, jak to było, po to, by raz na zawsze skończyć z powtarzaniem nieprawdziwych informacji na ten temat.
[b]To jak brzmiało to zdanie prezydenta?[/b]
„Małgosia odejdzie razem ze mną”.
[b]Tylko tyle?[/b]
Padło ono w dłuższej wypowiedzi prezydenta, który opowiadał anegdotę ze swojego życia. W 1989 roku, gdy Tadeusz Mazowiecki przestał być naczelnym „Tygodnika Solidarność”, bo został premierem, Lech Wałęsa powołał na nowego naczelnego Jarosława Kaczyńskiego. Do Gdańska przyjeżdżały delegacje, usiłując wymusić zmianę decyzji. Wałęsa wtedy powiedział: „Jarek odejdzie, ale razem ze mną”. Ówczesny przewodniczący „Solidarności” chciał pokazać w ten sposób, że to on rządzi. Prezydent zareagował w ten sposób na „pucz”, o którym pani wspomniała.
[b]Kownacki stwierdził, że prezydent nie trzyma się kalendarza, iż zmienia go nieoczekiwanie, co wprowadza w kancelarii chaos. Zdarzało się, że Lech Kaczyński zmieniał pod pani wpływem swój kalendarz?[/b]
Nigdy. Za kalendarz od początku odpowiadał szef gabinetu. Tak było i jest. O moim braku wpływu na kalendarz może świadczyć to, że od ponad trzech lat nie udało mi się przekonać prezydenta, by odwiedził mój rodzinny Kołobrzeg. A co do chaosu, w tym czasie prezydent miał 40 wyjazdów w kraju, 28 podróży zagranicznych, przyjął 19 głów państw, odbyły się dziesiątki konferencji, w tym bardzo wiele poświęconych kryzysowi gospodarczemu, wygłosił dziesięć wykładów na różne tematy. Jak więc widać, to po prostu nieprawda.
[b]Dlaczego pani na tym Kołobrzegu tak zależy?[/b]
Bo mam sentyment do miejsca, w którym się urodziłam i wychowałam.
[b]To po naszym wywiadzie prezydent zapewne odwiedzi pani Kołobrzeg?[/b]
Możliwe.
[b]Nadal kompletnie nie rozumiem, dlaczego Kownacki powiedział to, co powiedział. Nie dość, że w sposób niedopuszczalny dla podwładnego publicznie skrytykował swojego szefa, to jeszcze nakłamał?[/b]
W tej sprawie w zupełności się z panią zgadzam, ja też tego kompletnie nie rozumiem.
[b]Jak pani się podoba takie zdanie, które przeczytałam na jednym z portali: „Jeśli Małgorzata Bochenek okaże się w czasie kampanii prezydenckiej równie skuteczna jak w wewnątrzpałacowych intrygach, to Donald Tusk może zapomnieć o prezydenturze”?[/b]
Pokazałam swoją skuteczność już w czasie poprzedniej kampanii. Pragnę przypomnieć, że towarzyszyłam panu prezydentowi w czasie ostatnich tygodni od rana do wieczora.
[b]Z powodu choroby Elżbiety Jakubiak, która poprosiła panią o zastępstwo?[/b]
Zaproponowała mi to pani Maria Kaczyńska. Bo uznała, że prezydent potrzebuje kogoś, kto będzie stale przy nim podczas wyjazdów, wywiadów itp.
[b]Pogłoski, że chce pani aktywnie uczestniczyć w kolejnej kampanii prezydenckiej, są prawdziwe?[/b]
Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym.
[b]Jak to? Nie rozmawiała pani o tym z prezydentem?[/b]
Absolutnie szczerze: nie.
[b]Może to jest tak oczywiste, że nie było potrzeby takiej rozmowy?[/b]
Może.
[i]—rozmawiała Małgorzata Subotić[/i]