[b]Sąd w Eldorado zajął się sprawą Raymonda Jessopa. Jest on oskarżony o molestowanie nieletniej, bigamię i kilka innych przestępstw. Tego typu procesy są jednak wyjątkowo trudne. Nie obawia się pani, że prokuratura może nie znaleźć wystarczających dowodów, by go skazać?[/b]
Tak, niestety, może się stać. Przykłady podobnych spraw w Utah i Arizonie pokazują, że nawet gdy udawało się już doprowadzić podejrzanych przed sąd i postawić im formalne zarzuty kryminalne, to dostawali bardzo łagodne wyroki. Teraz będziemy się mogli przekonać, jak surowe są władze w Teksasie.
Cieszę się, że ten proces wreszcie rusza. Mam nadzieję, że Raymond Jessop zostanie pociągnięty do odpowiedzialności i za swoje zbrodnie na wiele lat trafi do więzienia. Dzięki temu jego ofiary będą wreszcie bezpieczne.
[b] O jakich zbrodniach pani mówi? Co pani widziała, żyjąc na jednym z rancz poligamistów?[/b]
Nie używałabym słowa ranczo. Mówiłabym raczej o ogrodzonych osadach. Z rancza zawsze możesz jakoś wyjść. A tego typu miejsc nikt nie może swobodnie opuszczać. Nie wiem, jak żyje się w osadzie w Teksasie, bo uciekłam z sekty, gdy jej członkowie żyli jeszcze na granicy stanów Utah i Arizona. Dorastanie tam było przerażające. Wszystkie dzieci były uczone, że ludzie mieszkający poza sektą są źli, a jedyną drogą do nieba jest bezwzględne posłuszeństwo. Są wychowywane tak, by były bezradne wobec swoich oprawców. Dzięki temu dziewczynki, które padają ofiarami potwornego molestowania, są przekonane, że nie mają innego wyjścia, bo jeśli się zbuntują, to pójdą do piekła. A skoro dzieci to nasza przyszłość, to możesz sobie wyobrazić, jaka przyszłość czeka te dzieci i ich dzieci..