[b]Jak należało wykorzystać informacje zdobyte przez służby?[/b]
O takich sprawach powinien decydować sędzia śledczy, ale, niestety, w Polsce nie ma takiej instytucji. W kraju, w którym mieszkam, ona się świetnie sprawdza. Pod kierunkiem takiego sędziego służba typu CBA, pracując nad określoną sprawą, zbierałaby materiały. On decydowałby o ich wykorzystaniu w celu prawnym. Nie byłoby mowy o politycznych motywach pracy CBA, nie dobierano by specjalnie sposobu czy czasu ujawniania rezultatów tych działań.
[b]Ale tego, że stenogramy rozmów z podsłuchów trafiły do mediów, pan nie potępia?[/b]
Uważam, że media ponoszą współodpowiedzialność za dziwną atmosferę panującą w Polsce. Nie mam zastrzeżeń wobec ujawniania faktów, a zwłaszcza nieprawidłowości, mam je wobec sposobu ich prezentacji. Media sugerują, że państwo i jego instytucje już niemal wcale nie działają. Telewizje robią to po to, by zwiększyć oglądalność programów, a redakcje gazet, by zwiększyć liczbę sprzedanych egzemplarzy. Dla nich to wielka szansa.
Z kolei opozycja prezentuje się w zbrojach wojowników walczących z patologią. Grzmi na rządzących, a rządzący na nią. I tak do następnego skandalu. Wówczas stara afera idzie w odstawkę, a całą energię pompuje się w nową. Dopóki tak to będzie wyglądać, kraj będzie w chaosie, będą pojawiały się kolejne skandale, zmienią się tylko bohaterowie.
[b]Rozwiązanie?[/b]
Profesjonalizacja. Nikogo na świecie nie dziwi, że biznesmeni spotykają się z politykami. Jednak tylko biznesmeni przez duże „b” z politykami przez duże „p” dyskutują o najlepszych rozwiązaniach, które są korzystne dla poszczególnych branż, a w konsekwencji przyczyniają się do rozwoju kraju. I na pewno dyskusje tego typu elit, poświęcone np. rządowemu wsparciu kredytowemu dla eksporterów planujących ekspansję na przyszłościowe rynki, nie odbywają się podczas spaceru cmentarnymi uliczkami czy nieopodal stacji benzynowej.
[b]Chciałby pan teraz wrócić do Polski?[/b]
Odwiedzić rodzinę lub przyjaciół – tak. Zamieszkać – raczej nie.