Rosjanie nie musieli znać angielskiego?
Nie musieli, bo pracowali na lotnisku niekomunikacyjnym i nie przyjmowali dziesiątków samolotów dziennie, tylko dwa rosyjskie transportowce na tydzień. Co innego jest bulwersujące. Wysłano tam premiera, a potem prezydenta i nie wystąpiliśmy jako kraj o podstawowe dane: listę potwierdzeń stanu lotniska – inspekcji oświetlenia, łączności radiowej, sprawności obsługi meteorologicznej i pomiaru ciśnienia. Na lotnisku szwankowało oświetlenie.
A państwo, które straciło właśnie prezydenta, dowiedziało się o tym, bo jakiś białoruski dziennikarz zrobił zdjęcie, jak Rosjanie na chybcika zmieniają żarówki. Dlaczego nikt tego wcześniej nie sprawdził? Dlaczego nie zażądaliśmy, by na wieży kontroli lotów był również ktoś od nas? Nie zadbano o to ani przy wizycie premiera, ani prezydenta.
To chyba przesada, jeszcze by się obrazili na nas rosyjscy kontrolerzy. Poza tym premier Donald Tusk mówił jasno, że nie ma takiego zwyczaju, żeby polskie służby sprawdzały lotnisko przed wizytą.
Pan premier głęboko się myli. Dla przykładu, według moich informacji, kiedy prezydent USA Barack Obama zapowiedział udział w uroczystościach pogrzebowych pary prezydenckiej w Krakowie, władze amerykańskie wystąpiły o sprawdzenie certyfikatów urządzeń nawigacyjnych, a także zażądały obecności przedstawiciela swoich służb na wieży, za słuchawkami i z prawem do wydania ostatecznej komendy, gdyby okazało się, że z jakichś powodów Air Force 1 nie powinien lądować. Amerykanie zadbali o to, choć lecieli na lotnisko w Krakowie-Balicach, które jest portem międzynarodowym, wyposażonym w systemy precyzyjnego naprowadzania samolotu na pas startowy.
Według słów generała Anatola Czabana załoga dostała trzy komunikaty w sprawie pogody. Poprzedniego dnia, w dniu wylotu o godzinie 6. oraz o 8.22, kiedy samolot był już w powietrzu, ok. 50 kilometrów od lotniska. Dwa pierwsze meldunki były pozytywne, ostatni mówił, że pogoda jest krytyczna. Czy tu wszystko było w porządku?
Komunikat, który dostali o 6 rano, pochodził z 5. Jest szokujące, że do 8.22 nie dostali żadnych innych informacji o pogodzie. Smoleńsk nie był lotniskiem ujętym w klasyfikacji międzynarodowej, powinno się więc wymagać, by stan pogody był komunikowany załodze co pół godziny.
To jest fundamentalny obowiązek stanowiska dowodzenia polskich Sił Powietrznych. Tym bardziej że na lotnisku w Smoleńsku określa się pogodę na podstawie kontaktu wzrokowego, to znaczy: wychodzi człowiek z wieży i patrzy, w jakiej odległości widać punkty orientacyjne, a następnie podaje dane. Pogoda była taka, że podstawa chmur praktycznie zlała się z ziemią, a widoczność nie przekraczała 500 metrów. Takie warunki nie pozwalają lądować na zdecydowanej większości lotnisk cywilnych.
Pilot nie powinien był lądować?
To nie jest przedmiot dywagacji, tylko wymogów wynikających z międzynarodowych przepisów i uprawnień pilota. Kapitan dostał przed wylotem rozkaz i ma w nim wskazane minimalne warunki, przy których może wykonać lądowanie. Nie mam wątpliwości, że gdyby wylądował w Smoleńsku, oznaczałoby to, że przekroczył posiadane uprawnienia.
Jednak lotnisko było otwarte.
Tak, a jest oczywiste, że powinno być zamknięte. To było wprost zaproszenie do tragedii. To jest odpowiedzialność Federacji Rosyjskiej. Na jakim szczeblu państwowym w Rosji została podjęta decyzja: „nie zamykamy Smoleńska”? Czy nasi prokuratorzy znają już na to odpowiedź? Ale podkreślam, że pilot nie powinien tam lądować. Dziś jeszcze nikt nie jest w stanie logicznie wyjaśnić, dlaczego Tu-154 zszedł tak nisko. Sytuacja przerosła tę załogę, pewnie przerosłaby każdą inną.
Samolot roztrzaskuje się najpewniej o 8.41.
Niesamowite jest to, że „syreny” na lotnisku zaczęły wyć dopiero o 8.56 i także wtedy rozpoczęto akcję ratunkową. Padł rekord świata, nieznany w historii lotów o najwyższym statusie bezpieczeństwa.
Jaki rekord?
Akcja ratunkowa zaczęła się po kwadransie, choć katastrofa miała miejsce kilkaset metrów od początku pasa. Czy służby ratownicze były przygotowane? Czy robiono jakąś łapankę?
Myśli pan, że udział Polski w poszukiwaniu przyczyn katastrofy powinien być większy?
Ten wypadek nie ma precedensu w historii lotnictwa. Dzisiaj mamy w Moskwie Edmunda Klicha, który jest akredytowany przy rosyjskiej Międzypaństwowej Komisji Lotniczej. Może asystować przy wszystkich czynnościach, ale nie on trzyma pióro i nie on będzie pisał ostateczną wersję raportu. Poziom minimalny dla prowadzenia prac wyjaśniających przyczyny katastrofy to: wspólna i równoważna w składzie polsko-rosyjska komisja, która powinna pracować w trybie ICAO, czyli według standardów Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego. Co więcej, warto wspólnie z Rosjanami zaprosić do prac np. Eurocontrol (Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej) czy EASA (Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego) po to, aby dać dodatkowy obiektywizm ekspercki.
Kogo pan wini za katastrofę?
To ustali prokuratura i komisja badająca przyczyny katastrofy, ale w każdym państwie jest to sfera odpowiedzialności konkretnego rządu i konkretnych służb specjalnych, których zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo państwa. Mieliśmy do czynienia z ogromną tragedią.
I co? Nie dzieje się nic! Szuka się winnych wśród urzędniczek z Kancelarii Prezydenta, które wysyłały zaproszenia do wzięcia udziału w uroczystościach? A dlaczego żaden z szefów służb nie podał się do dymisji? Czy minister Bogdan Klich, któremu podlega dowództwo Sił Powietrznych oraz 36. SPLT, nie czuje odpowiedzialności? Honor wymagałby, aby przynajmniej oddał się on do dyspozycji premiera. Zemściła się na nas nonszalancja i ułańska fantazja, to mówienie, że polski pilot poleci nawet na drzwiach do stodoły. Lekceważenie procedur bezpieczeństwa, polityka ciągłego PR, kłótnie o samolot. Po tych wszystkich awanturach i awanturkach okazało się, że król jest nagi, a pod Smoleńskiem zginął prezydent kraju wraz z małżonką, dowódcy wszystkich rodzajów wojsk i spłonęła jedna trzecia politycznej Polski.
Jerzy Polaczek jest prawnikiem i politykiem, liderem Polski Plus, od 1997 roku posłem na Sejm. Był ministrem transportu w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza