[b]Rz: [/b]Rozpętał pan burzę, dyktując w ostatniej minucie poniedziałkowego meczu Legia-Cracovia w ekstraklasie rzut wolny dla gospodarzy dlatego, że bramkarz gości za długo trzymał piłkę. Legia strzeliła gola, dyskusje o tej sytuacji nie cichną, trener Rafał Ulatowski powiedział, że tylko czekał pan na okazję, żeby dać szansę Legii.
[b]Daniel Stefański, sędzia meczu Legia-Cracovia:[/b] Rozumiem, że trener Ulatowski był zdenerwowany, jego drużyna przegrała mecz, w którym długo prowadziła. Ale minęła noc, wraz z nią emocje i we wtorek pan Ulatowski zadzwonił do mnie z przeprosinami.
[b]Przyznał panu rację? Powiem szczerze, że stałem po jego stronie, uważając, że decyzja, chociaż zgodna z przepisami, była bezduszna. To nie był brutalny faul, tylko gra na czas.[/b]
Ma pan rację - to była gra na czas i dlatego musiałem zareagować. Cracovia starała się ten czas "kraść" już od zdobycia prowadzenia w czwartej minucie. Przed wyjściem na drugą połowę uprzedziłem bramkarza Marcina Cabaja, żeby nie grał na czas, więc rzucił uwagę w rodzaju: to co, mam po piłkę biec czy po nią iść. Byłem zdumiony taką reakcją. Bramkarze mają sporo sposobów gry na czas i Cabaj je wykorzystywał. Szukał piłki, mimo że druga leżała na polu bramkowym, wybiegał do linii pola karnego, poprawiał getry. Miarka się przebrała, tym bardziej, że naruszył przepis. Bramkarz może trzymać piłkę przez 6 sekund, a on miał ją przez 13.
[b]Ale ukarał go pan w doliczonym czasie. To wbrew duchowi gry. Sędziowie są wyczuleni na wstrzymywanie gry właśnie w ostatnich minutach[/b].