58 proc. ankietowanych ocenia, że Tusk dobrze wpływa na wizerunek Polski za granicą, a 30 proc. – że źle (12 proc. nie ma na ten temat zdania). W 2008 r. aż 87 proc. badanych uważało, że wpływ Tuska na zagraniczny wizerunek rządu jest pozytywny, a zaledwie 9 proc., że negatywny.
Kloczkowski: kryzys zaufania
Bardziej krytycznie Polacy oceniają realizację programu wyborczego przez partie rządzące. 70 proc. badanych jest przekonanych, że rząd zapomniał o przedwyborczych zobowiązaniach wobec obywateli. 58 proc. uważa, iż gabinet nie panuje nad społecznymi protestami. Dla porównania w 2008 r. takich ocen było 45 proc.
Co trzeci z wyborców ocenia, że rząd dobrze sobie radzi z rozwiązywaniem konfliktów społecznych. Trzy lata temu taką ocenę wystawiało mu 45 proc. badanych. Aż 62 proc. uważa, że obecny gabinet nie prowadzi dialogu ze społeczeństwem. Ponad połowa wyborców jest zdania, że rząd dba bardziej o interes kolegów z PO niż wszystkich Polaków, a prawie co drugi ocenia, że rząd nie przywiązuje wagi do interesów narodowych.
– Na ten ostatni wynik miała wpływ katastrofa smoleńska – komentuje Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu w Kielcach. – PiS udało się wmówić Polakom, że rząd czegoś nie dopilnował, zaniedbał. W efekcie powstała atmosfera nieufności i skojarzenie, że rząd nie dba o interes narodowy.
Dr Jacek Kloczkowski z Ośrodka Myśli Politycznej jest jednak zdania, że Polacy powoli mają dość tego rządu, jego niespełnionych obietnic i PR, co widać po wynikach sondażu "Rz". – Jeśli tak radykalnie pogorszyły się oceny rządu i samego premiera w niemal wszystkich możliwych dziedzinach, to nie możemy mówić już o jakimś chwilowym wahnięciu nastrojów, ale o poważnym kryzysie zaufania – twierdzi politolog.
Kloczkowski zwraca uwagę, że największe spadki mają miejsce w dziedzinach, które Polakom najłatwiej ocenić. – Każdy może odpowiedzieć na pytanie, czy rząd realizuje przedwyborcze obietnice. Wystarczy sobie przypomnieć, co politycy PO i PSL mówili w 2007 r. – przekonuje. – Trudniej jest ocenić, czy premier dobrze nas reprezentuje za granicą. W tym wypadku wyborcy muszą polegać głównie na opiniach ekspertów i dziennikarzy.