Rz: Czy Francuzi interesują się szczytem Partnerstwa Wschodniego?
Dominique Moisi:
Nie, we Francji kompletnie nikogo to nie obchodzi, ani opinii publicznej, ani tym bardziej klasy politycznej. Nie ma żadnych informacji na ten temat. Wszyscy są zaabsorbowani kryzysem gospodarczym i zbliżającymi się we Francji wyborami parlamentarnymi. Z tematów zagranicznych – tylko Libia i Bliski Wschód. O Partnerstwie Wschodnim wiedzą jedynie dyplomaci.
I co o nim mówią?
Mówią, że to ciekawa inicjatywa, ale pozostają sceptyczni. „Czy to w ogóle może zaskoczyć?" – pytają. Ważne dla nich jest obecnie przetrwanie euro, a Partnerstwo Wschodnie to sprawa peryferyjna. Co tu dyskutować o kolejnym rozszerzeniu UE, skoro co do poprzedniego jest wiele wątpliwości. Mówi się tak: „przyjęliśmy Polskę i w porządku, ale po co była ta Bułgaria i Rumunia?". Nic dziwnego, że ani Sarkozy, ani Cameron nie przyjadą do Warszawy. Nie mają teraz czasu ani ochoty się tym zajmować.