Prokuratura wojskowa nie zgodziła się, by amerykański specjalista Michael Baden wziął udział w sekcjach zwłok Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki, którzy zginęli w Smoleńsku. W piątek senator PiS Beata Gosiewska relacjonowała posłom z zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, jak wyglądały kulisy tej odmowy.
– Prokuratorzy używali wszelkich możliwych argumentów. Mówili, że polscy biegli poczują się obrażeni. Okazało się to nieprawdą – mówiła wdowa po Przemysławie Gosiewskim.
Dodała, że prokuratura nie zgodziła się też na to, by prof. Baden zbadał ciała już po polskich biegłych. – W dniu ekshumacji mego męża prokurator Ireneusz Szeląg straszył mnie, że grozi mi za to odpowiedzialność karna za zbezczeszczenie zwłok mojego męża – opowiadała.
Jak twierdzi, było widać, że to ze względu na Rosjan prokuratorzy obawiają się udzielić zgody na udział w sekcji specjalisty z USA. – Szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Jan Artymiak powiedział: „Rosja jest suwerennym państwem i, muszę pani to powiedzieć, mocarstwem" – relacjonowała Gosiewska.
Dodała, że płk Szeląg w pewnym momencie bardzo emocjonalnie zwrócił się do niej. – Powiedział: „ja wiem, że wy myślicie, że jestem na usługach obcego mocarstwa, ale to nieprawda". Byłam zdumiona, bo nigdy nikt z nas nie sformułował takiego zarzutu – mówiła senator. Zapewniała, że sama bardzo wysoko ocenia pracę prokuratorów, którzy bezpośrednio prowadzą postępowanie, ale uważa, że naciskają na nich przełożeni.