Z takim rywalem można było w ogóle coś przećwiczyć?
Rywale rzadko wychodzili z własnej połowy, więc była okazja sprawdzić, jak u nas z atakiem pozycyjnym. Piłkarze z Andory strasznie przeszkadzali w wyprowadzaniu akcji, trzymali za koszulkę, szczypali. Widać było, że chcą przegrać jak najniżej. Wydaje mi się, że dobrze rozgrywaliśmy piłkę, szukając jakiejś luki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że najważniejszy jest spokój. Trenerzy mają materiał do analizy, przecież niewykluczone, że na Euro też to my będziemy zmuszeni do ataku jako pierwsi.
Myśli pan już o Grecji? Wie pan, kto tam gra na środku obrony?
Mniej więcej wiem, to zawodnicy z Bundesligi, więc nie czeka mnie żadna niespodzianka. Zresztą, nie ma to większego znaczenia, bo i tak muszę skupić się przede wszystkim na swojej grze. Mam wymyślić sposób, by ich przechytrzyć i strzelić gola.
Czujecie już większą presję? Poczuliście, że Warszawa żyje turniejem?
Niespecjalnie. Zobaczyłem tylko flagi na ulicach i to jedyna różnica w porównaniu z austriackim Lienzem, gdzie mieliśmy zgrupowanie. Myślę, że z każdym dniem będziemy czuć atmosferę turnieju coraz bardziej, napięcie będzie wzrastać z każdą godziną. Wiemy, jakie są oczekiwania. Przygotowujemy się w skupieniu.