- Pierwsze słyszę. Teraz się odbywają wybory w wojewódzkich związkach piłki nożnej, ostatnie będą pod koniec sierpnia. Jeszcze do zgłaszania kandydatów daleko. A co do scysji Adama Olkowicza i Michała Listkiewicza na Stadionie Narodowym (działacze pokłócili się podczas półfinału - przyp. red.), to wolałbym, żeby takie sprawy załatwiać w cztery oczy, a nie przez prasę.
Zna pan już nowego selekcjonera?
- Pracuje nad tym Wydział Szkolenia, Antoni Piechniczek zarekomenduje kandydata 10 lipca, zarząd to przedyskutuje. I wszystko będzie jasne.
- Kończy się święto, zaraz wrócą stare problemy.
- Euro nam się udało wyjątkowo, wszyscy nas chwalą. Chcę podziękować rządowi, to był skok cywilizacyjny. Ale są też politycy, którzy się zachowują tak, jakby to oni Euro Polsce zapewnili, więc im przypominam: wywalczyła je federacja ukraińska wspólnie z Polską. Jedni bez drugich mistrzostw by nie dostali. Ale na PZPN każdy się zna.
- Te mistrzostwa to był triumf szkółek piłkarskich. Hiszpańskiej La Masii, akademii Bayernu Monachium, portugalskiego Alchochete. Kiedy wreszcie PZPN stworzy taką wizję pracy z młodzieżą, żebyśmy mogli przestać pana o to pytać?