Podczas kataklizmu w Oklahomie życie straciło wiele zwierząt gospodarskich. Miejscowe ranczo Farm Orr straciło aż sto koni. Dla jego właścicieli utrata zwierząt to nie tylko strata towarzyszy, ale utrata źródła utrzymania i podstawy biznesu.
Wiele osób powie, że śmierci kotów i psów nie można porównać z odejściem ludzi, ale dla tych, którzy byli z nimi związani, jest to realna i bardzo bolesna strata. Szczególnie dla tych, którzy właśnie stracili domy i dobytek życia, utrata domowego pupila może skutecznie pognębić. A dla miłośników zwierząt w ogóle - obserwowanie zagubionych, bezbronnych stworzeń, często rannych lub spanikowanych albo porzuconych w chaosie, który następuje po katastrofie, jest bardzo trudne.
Po kataklizmie w Oklahomie powstała strona internetowa, która pomaga połączyć zagubione zwierzęta z poszukującymi ich właścicielami. To efekt pracy setek wolontariuszy, którzy na zniszczonych kataklizmem terenach narażają własne bezpieczeństwo, wchodząc do zawalonych domów i wydobywając spod gruzów uwięzione tam zwierzęta. Takie sceny pamiętamy szczególnie po jednym z najbardziej tragicznych w skutkach huraganie, który dotknął Stany Zjednoczone w 2005 roku - Katrinie.
Tak jak wtedy, i teraz zdarzają się dramaty, zdarzają się chwile szczęścia. Tak jak na filmie poniżej, gdy kobieta udzielająca wywiadu stacji CBS News, stojąca przed ruinami swojego domu, opowiada o stracie psa. Od trzydziestu lat przygotowywała się na taki scenariusz, a jednak straciła ukochane zwierzę. Aż zdarza się cud.