Reklama

Będzie walka o stolicę

Referendum jest pewne, ale PO zrobi wszystko, by utrzymać Warszawę.

Publikacja: 14.06.2013 02:23

Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi stolicą od 2006 roku

Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi stolicą od 2006 roku

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Jesienią warszawiacy pójdą zapewne do urn, by wystawić ocenę Hannie Gronkiewicz-Waltz. Sam termin referendum oraz późniejsze wybory to gra o utrzymanie władzy w stolicy.

PO wiedząc, że to dla niej polityczne zagrożenie, będzie się starała utrudnić przeprowadzenie referendum. Jak słyszymy nieoficjalnie, będzie kwestionować autentyczność podpisów. A jeśli to nie poskutkuje, spróbuje zniechęcić warszawiaków do pójścia do urn.

Gra na czas

Lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej (WWS), która organizuje referendum, Piotr Guział, zapowiada, że podpisy zostaną złożone u komisarza wyborczego w ostatnim możliwym terminie, czyli 22 lipca. Wtedy ruszy zegar wyborczy.

Po złożeniu wniosku o referendum wraz z listami poparcia rozpocznie się sprawdzanie, czy wszystkie podpisy złożyły osoby uprawnione. – Nie ukrywamy, że będzie to robione wyjątkowo skrupulatnie. Chcemy zagrać na czas – przyznaje urzędnik ze stołecznego ratusza. Inny rozmówca dodaje, że do urzędu docierają sygnały, że listy podpisują osoby, które nie mają praw wyborczych w stolicy. – Przy Dworcu Centralnym, gdzie są one zbierane, gołym okiem widać, że poparcie dają ludzie przyjezdni – słyszymy.

Weryfikacja podpisów nie może potrwać dłużej niż miesiąc. Potem komisarz wyborczy musi wyznaczyć termin samego głosowania. – Może się ono odbyć 6 lub 13 października. Wszystko zależy, kiedy zostanie ogłoszone postanowienie o referndum, które musi też się uprawomocnić – tłumaczy Anna Lubaczewska, szefowa delegatury warszawskiego biura wyborczego.

Reklama
Reklama

Tymczasem Piotr Guział obawia się, że głosowanie może zostać wyznaczone znacznie wcześniej – jeszcze w czasie wakacji. – To byłby najgorszy czas. Wtedy warszawiacy będą na wakacjach i zwyczajnie może nie być frekwencji – mówi burmistrz.

A ta, jest kluczowa. – Poziom negatywnych emocji jest w mieszkańcach Warszawy tak wysoki, że ludzie pójdą do urn – tłumaczy politolog dr Norbert Maliszewski z UW.

Aby referendum w stolicy było ważne, musi w nim wziąć udział trzy piąte wyborców, którzy głosowali w wyborach prezydenta stolicy w 2010 r. (to blisko 380 tys. osób).

Lubaczewska twierdzi, że małe są szanse, by referendum odbyło się szybko. – Są procedury takie jak powołanie komisji wyborczych czy stworzenie spisów wyborców, które trzeba zrobić w określonym terminie. W małych gminach pewne rzeczy można przyśpieszyć. W Warszawie nie to możliwe.

Po referendum, jeśli większość głosujących będzie chciała odwołania prezydent, jego wyniki muszą się uprawomocnić. Zarówno inicjatorzy referendum, jak i Platforma Obywatelska przyznają, że spodziewają się protestów wyborczych, a co za tym idzie kolejnych dni, które odwleką termin przyszłych wyborów.

Poczekajmy na wybory

Dopiero po prawomocnych wynikach referendum komisarz wyborczy wyznacza datę samego głosowania. Ma na to 90 dni.

Reklama
Reklama

Stołeczni działacze PO liczą, że będzie to już po 21 listopada, a to oznacza, że do przyszłorocznych wyborów samorządowych – w tym i prezydenta stolicy – będzie mniej niż rok. – Więc władza zostanie zachowana, bo w takich sytuacjach to Rada Miasta decyduje, czy przeprowadzać wybory czy nie – tłumaczy urzędników. A w zdominowanej przez PO Radzie Warszawy wynik jest łatwy do przewidzenia.

Zapał stołecznych działaczy PO rozwiewa lider WWS i przewodnicząca biura wyborczego. Zdaniem Guziała termin dotyczy nie samych wyborów, ale momentu utarty stanowiska przez prezydenta. A to może się stać w październiku. Podobnie twierdzi dyr. Lubaczewska. – Przepisy o decyzji w rękach rady gminy nie mają w tym przypadku zastosowania – mówi.

– Na rok przed wyborami to referendum wcale nie jest potrzebne – twierdzi poseł PO Marcin Kiewiński. – Burmistrz Guział zrobił sobie event wyborczy, stał się sławny, więc osiągnął to, co zakładał – tłumaczy. I dodaje, że jeśli ktoś chce się zmierzyć z Gronkiewicz-Waltz, powinien to zrobić w normalnych wyborach w 2014 r.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama