Przed rajdem, kiedy głośno rozważał pan sens startu w warunkach uznawanych przez pana za niebezpieczne, pojawiały się głosy, że do jazdy w rajdzie trzeba mieć odwagę i zacięcie. Jak pan to skomentuje?
Ja zawsze mówię to, co myślę. Sytuacja była bardzo trudna. Jeśli po zapoznaniu z trasą trzej czołowi kierowcy z mistrzostw Europy mówią, że jest tragicznie, to wypadałoby ich posłuchać. Widocznie ktoś ma inną opinię i to jest trochę deprymujące, bo moim zdaniem tylko kierowcy mogą ocenić, jakie są warunki. Na przykład my z Maćkiem startujemy tu po raz pierwszy i w czwartek nie byliśmy w stanie zapoznać się z odcinkami. To znaczy teoretycznie mogliśmy je opisać, ale była to walka o przetrwanie i utrzymanie w drodze przy prędkości 50 km/godz na prostej, w koleinach. Jeden kolega dachował, jadąc 40 km/godz – wywiozło go na prostej i wpadł do rowu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, więc widocznie jesteśmy przewrażliwieni. Wczoraj odcinki były jednak w lepszym stanie niż drugiego dnia zapoznania.
Czy można zatem stwierdzić, że organizator nie liczy się ze zdaniem załóg i zakłada, że „jakoś to będzie" i nic się nie stanie?
Sądzę, że najpierw trzeba pomyśleć o bezpieczeństwie. W warunkach, jakie mieliśmy w czwartek na zapoznaniu z trasą, karetka nie byłaby w stanie przejechać stu metrów. Jeśli kibic by zasłabł na drugim kilometrze odcinka, to ja mogę założyć się o wszystko, że karetka by tam nie dojechała. Usłyszałem jednak odpowiedź, że są helikoptery. Tak organizator nas uspokoił. Tak jak powiedziałem, warunki są w stanie określić tylko załogi – jeśli zdaniem czołówki, a w zasadzie 90 procent załóg warunki są za trudne, to chyba tak jest. I rzeczywiście tak było, bo organizator wyrównał odcinki [między zapoznaniem i rajdem – przyp. red.]. Gdyby uważał, że wszystko jest cacy, to chyba nie musiałby ich równać. Sądzę, że w takich kwestiach jak bezpieczeństwo za dużo rzeczy próbuje się łagodzić, ale moim zdaniem nie trzeba unikać tego tematu, tylko starać się robić wszystko jak najlepiej. Według mnie organizator zrobił dobrą robotę na dwóch odcinkach, gdzie drogi były w dużo lepszym stanie.