Najpierw były niedzielne sondaże dające zwycięstwo Platformie, potem dane z części komisji obiecywały wygraną PiS. Wreszcie wczoraj późnym wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza podała ostateczne wyniki: minimalnie zwyciężyła PO z poparciem 32,13 proc. głosujących (2 271 215 osób), podczas gdy PiS uzyskał 31,78 proc. (2 246 870 osób).
Wyniki partii dzieli zatem tylko 0,35 pkt proc., czyli?24 345 głosów. Takiej sytuacji do tej pory w Polsce nie było.
Różnica jest tak niewielka, że obie partie zdobyły tyle samo mandatów – po 19. Wynik na pograniczu remisu cementuje podział sceny politycznej. W rozmowie z „Rz" szef Klubu Parlamentarnego PO Rafał Grupiński mówi wprost: – Dobrze, że do współzawodnictwa Platformy i PiS nie włączył się nikt trzeci.
Rzeczywiście, reszta stawki jest daleko w tyle. Koalicję SLD-UP poparło 9,44 proc. głosujących (pięć mandatów), dalej jest partia Janusza Korwin-Mikkego z wynikiem 7,15 proc. (cztery mandaty), a stawkę zamyka PSL z poparciem 6,80 proc. (cztery mandaty).
Pozostałe ugrupowania nie przekroczyły progu wyborczego. Z tego właśnie powodu poza europarlamentem znaleźli się np. wszyscy kandydaci Europy Plus Twojego Ruchu, w tym Ryszard Kalisz, Marek Siwiec oraz Kazimierz Kutz. Podobnie jest z politykami Solidarnej Polski – euromandat stracili Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski. Do Brukseli nie wyjedzie także Jarosław Gowin ani jego współpracownicy z Polski Razem, w tym europosłowie Paweł Kowal oraz Adam Bielan.