Żałuje pan, że Magdalena Ogórek została kandydatką SLD na prezydenta?
Leszek Miller, przewodniczący SLD, były premier: Pan żartuje? Kandydatura pani Ogórek jest rozwiązaniem optymalnym. Nasza kandydatka uzyska bardzo dobry wynik.
Wcześniej rozwiązaniem optymalnym był dla pana Ryszard Kalisz.
Zakładałem, ma możliwość skupienia wokół siebie szerokich środowisk centrolewicowych, ale okazało się to nierealne. Sam nie zrobił nic, żeby przekonać do swojej kandydatury ludzi lewicy.
Czy pan ręczy, że Magdalena Ogórek ma kompetencje, by być głową państwa?
Ewa Kopacz powiedziała, że nikt się nie rodzi premierem. Słusznie. Nikt też nie rodzi się prezydentem. Prezydentura nie musi być ukoronowaniem działalności publicznej. Gdyby było inaczej, to do konstytucji wpisanoby zastrzeżenie, że o prezydenturę można się ubiegać po przekroczeniu 60. roku życia. A tak nie jest.
Dlaczego Ogórek jest tak niewidoczna podczas kampanii wyborczej?
Niewidoczna? Kiedy rozmawiamy, jest w Zielonej Górze i w Gorzowie. W sobotę brała udział w Sejmiku Kobiet Lewicy. Pierwszy etap kampanii miał na celu zwiększenie rozpoznawalności kandydatki. I ta faza zakończyła się pełnym sukcesem. Według sondaży, pani Ogórek ma 74 proc. rozpoznawalności. Na taki wynik inni politycy pracują wiele lat. Obecnie przystępuje do drugiego etapu, który jest związany ze spotkaniami z wyborcami w regionach. Kandydatka SLD zjeździ całą Polskę, zabiegając o szerokie poparcie.
Czy weźmie udział w debatach prezydenckich?
Nie wiem, czy takie debaty w ogóle będą. Dyskusja bez urzędującego prezydenta nie ma większego sensu.