Ekonomiści, zarządzający funduszami i analitycy są zgodni: polityczne trzęsienie ziemi nie uderzy w żadną z klas aktywów.
– Kompromitacja rządzących nie będzie miała żadnego przełożenia na rynki finansowe. Skąd tak śmiała teza? Wystarczy spojrzeć na zachowanie złotego. W trakcie oraz po zakończeniu konferencji, na której pani premier ogłosiła dymisje w rządzie, polska waluta silnie zyskiwała. Czwartkowa sesja była bardzo spokojna. To pokazuje, że zagraniczni inwestorzy zlekceważyli polityczny skandal w naszym kraju – uważa Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion.
Środowe przetasowania na scenie politycznej nie zrobiły większego wrażenia na inwestorach. Na GPW panował spokój. Polityczna burza nie wpłynęła także na rynek długu. W czwartek resort finansów sprzedał na pniu obligacje skarbowe za 4,24 mld zł. Wcześniej planowano sprzedać dług o wartości 2–4 mld zł. Całkowity popyt przekroczył 6,23 mld zł.
Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao, przekonuje, że decydujące znaczenie dla rozwoju sytuacji na GPW będzie miało otoczenie zewnętrzne, a w szczególności koniunktura na rynkach wschodzących. Przekonuje, że wydarzenia lokalne będą miały drugorzędne znaczenie. – Jeśli jednak chcielibyśmy poszukać historycznych analogii, to nasuwają się wybory parlamentarne z jesieni 2001 r. Wtedy doszło do diametralnych przetasowań na scenie politycznej, a rządząca partia AWS dostała czerwoną kartkę od wyborców – uważa Białek.
I przypomina: – Okres przedwyborczy był idealnym momentem do zakupu akcji. W ciągu 17 miesięcy szeroki WIG zyskał ponad 100 proc. Kto wie, być może tym razem będzie podobnie. Przyjmując założenie, że „grecka tragedia" zakończy się pozytywnym aktem w postaci np. kolejnego odroczenia terminu spłaty długów, wśród inwestorów pojawi się apetyt na ryzyko.