Można ją zatem zrozumieć, że na portalu Krytyki Politycznej (Dziennik Opinii) opublikowała oskarżycielski w tonie tekst, w którym przeciwnikom in vitro przypisała najgorsze intencje.
Można tam przeczytać m.in.: „Wy wszyscy źli, kłamliwi ludzie, którzy przez swoje postępowanie, bardzo podobne do kampanii nienawiści i pogardy wobec osób homoseksualnych, przyłożyliście rękę do samobójstwa Dominika z Bieżunia [chodzi o czternastolatka zaszczutego z powodu swojego wyglądu przez rówieśników], pamiętajcie o tym, że my, dyskryminowani i upokarzani przez was, jesteśmy tu nadal, czytamy i słyszymy, i na pewno wam tego nie zapomnimy". A pod koniec: „Jeśli macie choć cień ludzkiej empatii, to pamiętajcie, że jeśli ktokolwiek będzie cierpiał i miał problem z tego powodu, że urodził się dzięki in vitro, to przez was. A jeśli dojdzie z tego powodu do tragedii – jak w Bieżuniu – to krew znów będzie na waszych rękach".
Problem polega jednak na tym, że niefortunne słowa, które mogły zranić takie osoby, jak Agnieszka Ziółkowska, nie usprawiedliwiają zaprezentowanej wyżej retoryki. Zwłaszcza że humanitaryzm zwolenników in vitro – upominanie się przez nich o godne traktowanie każdego człowieka, niezależnie od tego, w jaki sposób został on poczęty – jest niekonsekwentny.
Wybitny francuski genetyk, odkrywca etiologii zespołu Downa, Jérôme Lejeune stwierdził niegdyś: „Przyjęcie za pewnik faktu, że po zapłodnieniu powstała nowa istota ludzka, nie jest już sprawą upodobań czy opinii. Ludzka natura tej istoty od chwili poczęcia do starości nie jest metafizycznym twierdzeniem, z którym można się spierać, ale zwykłym faktem doświadczalnym".
A zatem od chwili poczęcia – także in vitro – mamy do czynienia z nową istotą ludzką. Jeśli jednak jest ona genetycznie upośledzona, na gruncie polskiego prawa rodzice mogą ją odrzucić i skazać na aborcję. Dobitnie mówi o tym Robertowi Mazurkowi w najnowszym Plusie Minusie (jutro w sprzedaży) , Patryk Jaki, poseł Zjednoczonej Prawicy i zarazem – w tym przypadku jest to bardziej ważne – ojciec dziecka z zespołem Downa: „Prof. Dębski, znany ginekolog, mówi, że życie ludzi z zespołem Downa to katorga, więc lepiej, by matki podjęły decyzję o usunięciu ciąży. Dla nas wszystkich, którzy wychowują takie dzieci, to potwarz. On obraża nie nas, ale nasze dzieci, które nie mogą zaprotestować. Brak mi słów. (...) Najgorsze jest to, że dzieci z zespołem Downa można usuwać na późnym etapie ciąży. Myśmy oglądali swe dziecko, gdy jeszcze można było w zgodzie z polskim prawem je abortować – Radek miał już bardzo wyraźne ręce, nogi, można było nawet wydrukować przybliżony obraz twarzy dziecka".