Jak bardzo zaszkodziła towarzystwu tzw. afera w handlu kościelnymi gruntami?
Chcę podkreślić, że przeciwko nam nigdy nie toczyło się żadne prokuratorskie postępowanie, a w procesie przeciwko Markowi P., pełnomocnikowi towarzystwa przed Komisja Majątkową jesteśmy oskarżycielem posiłkowym. Uczciwie i zgodnie z prawem próbowaliśmy odzyskać to, co nam, w 1950 r. odebrano. Na podstawie dekretu dóbr martwej ręki i likwidacji stowarzyszeń, został zagarnięty cały nasz majątek ponad 120 hektarów gruntów wraz z budynkami, na którym towarzystwo i siostry albertynki, które nim de facto zarządzały, prowadziły działalność charytatywną. Tego majątku nam już nie oddano, choć byłby to najsprawiedliwsza decyzja.
Jednak podczas 20-letniego istnienia Komisji Majątkowej, krakowskie towarzystwo było największym beneficjentem rządowo-kościelnej Komisji – otrzymało ponad 600 hektarów gruntów w Małopolsce i na Śląsku a waszym pełnomocnikiem Marek P., były esbek.
Odzyskaliśmy te grunty jako rekompensatę za grunt nam zabrany, choć przez lata chcieliśmy odzyskać wyłącznie majątek w Rząsce. Coś pani pokażę. To orzeczenie wojewódzkiego pełnomocnika do spraw dóbr martwej ręki w Krakowie z 15 września 1957 r. Z majątku – 120 hektarów i 37 arów postanowiono wyłączyć od przejęcia tylko park o obszarze 4 hektary wraz z dwoma budynkami mieszkalnymi, tu mieści się klasztor albertynek oraz „jednego konia, dwie krowy, dwie owce, dwa warchlaki i 20 kur, oraz jedna uprząż na konia, jeden wóz lekki, pług, komplet bron, dwoje wideł, jedne grabie, jedna kopaczkę, jedną łopatę i sześć uli”. To wszystko. Resztę przejął Skarb Państwa, nieruchomości w użytkowanie wieczyste dostał Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, obecnie Akademia Rolnicza. Jak czytam w orzeczeniu, resztę, czyli 10 koni, osiem krów, 40 owiec, 15 świń, 53 kury, przejęto tez magazyn z zapasami, tzw. inwentarz martwy czyli sprzęt rolniczy liczy 52 pozycje.
Czy mimo wszystko nie uważa pan, że państwo w pełny i uczciwy sposób zrekompensowało wam straty?