Kryj-Radziszewski o "najsprawiedliwszej decyzji ws gruntów kościelnych"

Rozmowa z mecenasem Ryszardem Kryj-Radziszewskim, od 1994 r. prezesem Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Alberta w Krakowie

Aktualizacja: 14.08.2015 16:21 Publikacja: 14.08.2015 15:44

Marek P., główny oskarżony

Marek P., główny oskarżony

Foto: Fotorzepa/Piotr Guzik

Jak bardzo zaszkodziła towarzystwu tzw. afera w handlu kościelnymi gruntami?

Chcę podkreślić, że przeciwko nam nigdy nie toczyło się żadne prokuratorskie postępowanie, a w procesie przeciwko Markowi P., pełnomocnikowi towarzystwa przed Komisja Majątkową jesteśmy oskarżycielem posiłkowym. Uczciwie i zgodnie z prawem próbowaliśmy odzyskać to, co nam, w 1950 r. odebrano. Na podstawie dekretu dóbr martwej ręki i likwidacji stowarzyszeń, został zagarnięty cały nasz majątek ponad 120 hektarów gruntów wraz z budynkami, na którym towarzystwo i siostry albertynki, które nim de facto zarządzały, prowadziły działalność charytatywną. Tego majątku nam już nie oddano, choć byłby to najsprawiedliwsza decyzja.

Jednak podczas 20-letniego istnienia Komisji Majątkowej, krakowskie towarzystwo było największym beneficjentem rządowo-kościelnej Komisji – otrzymało ponad 600 hektarów gruntów w Małopolsce i na Śląsku a waszym pełnomocnikiem Marek P., były esbek.

Odzyskaliśmy te grunty jako rekompensatę za grunt nam zabrany, choć przez lata chcieliśmy odzyskać wyłącznie majątek w Rząsce. Coś pani pokażę. To orzeczenie wojewódzkiego pełnomocnika do spraw dóbr martwej ręki w Krakowie z 15 września 1957 r. Z majątku – 120 hektarów i 37 arów postanowiono wyłączyć od przejęcia tylko park o obszarze 4 hektary wraz z dwoma budynkami mieszkalnymi, tu mieści się klasztor albertynek oraz „jednego konia, dwie krowy, dwie owce, dwa warchlaki i 20 kur, oraz jedna uprząż na konia, jeden wóz lekki, pług, komplet bron, dwoje wideł, jedne grabie, jedna kopaczkę, jedną łopatę i sześć uli”. To wszystko. Resztę przejął Skarb Państwa, nieruchomości w użytkowanie wieczyste dostał Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, obecnie Akademia Rolnicza.  Jak czytam w orzeczeniu, resztę, czyli 10 koni, osiem krów, 40 owiec, 15 świń, 53 kury, przejęto tez magazyn z zapasami, tzw. inwentarz martwy czyli sprzęt rolniczy liczy 52 pozycje.

Czy mimo wszystko nie uważa pan, że państwo w pełny i uczciwy sposób zrekompensowało wam straty?

Trudno powiedzieć o rekompensacie. Uczciwe jest, że jeśli ktoś komuś coś zabrał to powinien to zwrócić. Do tego nie doszło z uwagi na postawę Akademii Rolniczej w  Krakowie, która była użytkownikiem wieczystym blisko 100 hektarów naszych gruntów w Rząsce a w 2004 r. została na mocy ustawy o szkolnictwie wyższym właścicielem gruntów. Wtedy bezpowrotnie utraciliśmy możliwość odzyskania tych gruntów wprost. Mogliśmy ubiegać się o rekompensatę w postaci gruntów zamiennych. A wtedy nie byłoby całej afery z handlu gruntami.

W większości nieruchomości zamienne jakie otrzymało towarzystwo od razu zostało przez was sprzedane, głównie rodzinie Jacka D. To są miliony złotych.

W 1997 r. towarzystwo odzyskało w drodze ugody przed Komisją Majątkową 23 hektary z ponad 120 h a, które im zabrano, natomiast dopiero w latach 2001-2008 Komisja Majątkowa przyznawała odszkodowania. To prawda, otrzymaliśmy z Komisji ok. 600 hektarów, tyle że gruntów typowo rolniczych, w mniej atrakcyjnych rejonach. Wartość gruntów w  Rząsce jest wielokrotnie większa od tych, które nam przekazywała Komisja Majątkowa. My przez lata staraliśmy się odzysać nasze grunty w Rząsce, ale Akademia Rolnicza zapewniała nas,  że grunty są niezbędne dla nich dla celów dydaktycznych. Zawarliśmy ugodę zrzekając się gruntów w Rząsce a dwa lata później w 1999 r. dowiedziałem się, że uczelnia  złożyła wniosek o zmianę przeznaczenia gruntów rolnych  na komercje i budowlankę. Wprowadzono  nas w błąd. Nikt za to nie odpowiedział. Naturalna zasada sprawiedliwości jest taka - jeśli komuś ktoś zabrał powinien zwrócić, a jeśli miał pożytki to także pożytki. W tym wypadku Skarb Państwa nie przewidział żadnej rekompensaty za to że przez kilkadziesiąt lat czerpał korzyści i władał cudzym majątkiem.

Jakie odszkodowanie otrzymało towarzystwo na mocy orzeczeń z Komisji Majątkowej?

Tylko częściowo w gotówce otrzymaliśmy odszkodowanie za część gruntów gdzie dziś są tereny jednostki wojskowej – ponad 14,6 mln zł. Otrzymaliśmy rekompensatę w postaci innych gruntów zamiennych z okolic Krakowa i Śląska. Grunty te zostały częściowo sprzedane, część nadal jest własnością towarzystwa, są dzierżawione, dochody z dzierżawy przekazujemy na pomoc dla bezdomnych, biednych. To grunty w Gdowie - ponad 60 ha, w Zabierzowie, dzierżawią je  rolnicy indywidualni. Bardziej czasy się zmieniły – to bardziej opłacalne niż prowadzenie samemu działalności rolniczej jak przed wojną.

Jak zainwestowaliście pieniądze ze sprzedaży gruntów z Komisji Majątkowej?

Na bieżące potrzeby: remonty domów opieki, które prowadzą siostry, bo po 2005 r. i po wejściu Polski do UE powstała konieczność dostosowania warunków do wymogów europejskich, część środków przeznaczyliśmy na prowadzenie działalności charytatywnej na terenie Ukrainy, Rosji  i w Ameryce Południowej. Nie wiem czy pani wie, ale na terenie Ukrainy i Rosji są domy prywatne, nie zakonne, w bardzo złych warunkach, siostry nie mogą pozyskiwać darowizn - prowadzą działalność wyłącznie ze środków pozyskanych z Domu Generalnego zakonu. Natomiast  wyremontowane domy zakonne w Częstochowie, Poraju, Słupi, czy w Krakowie  za pieniądze ze sprzedaży nieruchomości pozwalają na dalsze funkcjonowanie w lepszych warunkach.

Czy również zainwestowaliście pieniądze ze sprzedaży nieruchomości?

Nie prowadzimy żadnej działalności gospodarczej, idea brata Alberta na to nie pozwala.

Dlaczego siostry albertynki same nie prowadzą działalności tylko poprzez towarzystwo?

Działalność towarzystwa została założona w 1936 r. Miało ono pełnić rolę służebną i pomocną wobec zakonu albertynek posługujących ubogim,  wtedy nazywanych siostry trzeciego zakonu świętego Franciszka. Ponieważ Konstytucja  Zgromadzenia przewidywała klauzulę ubóstwa, siostry nie mogły posiadać na własność żadnego majątku, w związku z tym, majątek mogły tylko użytkować nieodpłatnie. Powołano stowarzyszenie, które mogło być właścicielem jako kościelna osobowość prawna.  Założeniem było świadczenie pomocy osobom ubogim i bezdomnym. Do teraz zajmują się tą działalnością. Prowadzą kilka domów samotnej matki  z dzieckiem na terenie południowej Polski, do tego kilkanaście domów opieki  dla osób starszych, samotnych czy bezdomnych, w Krakowie i okolicach.  Dziennie wydaja kilkaset posiłków dla bezdomnych. W okresie świątecznym wydają też paczki żywnościowe, czy z odzieżą. Siostry albertynki zajmują się tym od blisko stu lat:  w okresie międzywojennym w Krakowie bieda była ogromna. Prowadzono ponad 200 domów pomocy, dziennie wydawano ponad 20 tys. posiłków w samym tylko Krakowie, miejsc w noclegowni było ponad 14 tys. To właśnie ci ludzie sami zarabiali na jedzenie pracując u sióstr w Rząsce - przy sadzeniu ziemniaków, pieleniu, żniwach, wykopki jesienią. Te proporcje oczywiście spadły, ale nadal są osoby bezdomne, potrzebujące pomocy. Dziś bieda wygląda inaczej - ludzie oczekują wprost świadczeń, bywa, że chcą by dawać im pieniądze.

Kiedy okazało się, że Komisja Majątkowa nie wyda orzeczenia w sprawie gruntów w Rząsce, w 2009 r. Towarzystwo pozwało Skarb Państwa żądając odszkodowania za zabrane i niezwrócone nieruchomości na kwotę 27 mln zł. Ale kilka miesięcy temu przegraliście proces przed sądem w  Warszawie. Sąd zakwestionował w ogóle legitymacje prawną towarzystwa do starania się o zwrot majątku. Nie złożyliście nawet apelacji, wyrok jest już prawomocny.

Sąd w ogóle nie rozstrzygał przedmiotu pozwu, odrzucił nasz pozew z przyczyn proceduralnych, formalnych. Zaginęła część dokumentów z Komisji Majątkowej i nie mogliśmy udowodnić naszych racji. Opłaty sądowe od wniesienia apelacji to kolejne 100 tys. zł. Nie mając pewności, jak oceni to sąd apelacyjny, uznaliśmy, że nie będziemy dochodzić odszkodowania.

Zastrzeżenia i wątpliwości Sądu budziły pisma z 11 lipca 1991 r. – był to wniosek występowania przed Komisją Majątkową, głównie daty jego powstania i tego czy wysłano go faktycznie listem poleconym a on wpłynął do Komisji. Sąd uznał, że brak jest dowodów potwierdzających, że pismo to zostało złożone do akt postępowania toczącego się przed Komisją Majątkową.

Niestety, ten dokument zaginął, choć są pośrednie dokumenty świadczące o tym, że ten wniosek był w Komisji. Nie zgadzam się z oceną sądu.

Jak ocenia pan prace Marka P. jako pełnomocnika towarzystwa przed Komisją Majątkową?

W mojej ocenie działał skutecznie, doprowadził do zwrotu części majątku zabranego po wojnie. Nie do końca udało się zrekompensować straty, gdyż Komisja Majątkowa nie uwzględniła pełnego odszkodowania. Czuję z tego powodu niedosyt, niezadowolenie.

Dlaczego więc jesteście dziś z Markiem P. na wojennej ścieżce? Towarzystwo jest oskarżycielem posiłkowym w procesie jaki toczy się przed krakowskim sądem przeciwko Markowi P. i członkom Komisji Majątkowej.

Jeśli prokuratura ma operat szacunkowy z którego wynika, że pełnomocnik P. sprzedał nieruchomość w Zabrzu poniżej jej wartości rynkowej to mamy prawo a nawet obowiązek żądać wyrównania tej różnicy. Sąd w procesie karnym może nakazać naprawienia szkody ze strony pełnomocnika, który nie wywiązał się ze swych obowiązków należycie.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont