Rzeczpospolita: W sobotę przypada 25. rocznica podpisania polsko-niemieckiego traktatu granicznego, który ostatecznie ustalał granice na Odrze i Nysie. Stało się to nieco ponad miesiąc po zjednoczeniu Niemiec, to szybko?
Marek Cichocki: Na pewno nie była to normalna procedura. Tak naprawdę można zapytać jednak, dlaczego ten traktat został podpisany tak późno. Zmiany w Europie zaszły rok wcześniej, zarówno w Polsce, jak i w Niemczech – wtedy otwarto granice między NRD i RFN.
Traktat z 1990 roku wzorował się na wcześniejszych traktatach między PRL a NRD i PRL a RFN?
Tak, ale zachodnioniemiecka doktryna prawna była inna. Według tej doktryny ostateczne uregulowanie wschodniej granicy Niemiec musi być przedmiotem konferencji pokojowej, która zakończyłaby cały proces kształtowania się nowego porządku terytorialnego w naszej części Europy po II wojnie. Traktat został podpisany tak późno właśnie dlatego, że Helmut Kohl uważał, iż najpierw NRD i RFN muszą się zjednoczyć, uzyskać gwarancje państw zachodnich, że ten proces będzie przebiegał i dopiero wtedy będzie można uregulować kwestie granicy z Polską. Strona niemiecka wyobrażała sobie, że może ona zostać rozstrzygnięta w sposób ostateczny niezależnie od wcześniejszych uregulowań dopiero w ramach nowego porządku w Europie.
Ale co do kształtu granicy się zgadzano?