Komisarze europejscy będą w środę dyskutować na temat Polski, wcześniej politycy unijni, głównie przewodniczący europarlamentu Martin Schulz i komisarz Guenther Oettinger, prześcigali się w sztorcowaniu rządu PiS. Wprawdzie rząd niemiecki odciął się od pomysłów nałożenia sankcji na Polskę, ale trudno zaprzeczyć, że najostrzejsza krytyka płynęła dotąd z ust Niemców, choć tylko tych na liście płac UE. W ten zawoalowany sposób hegemon Europy pokazuje nam jednak swoje niezadowolenie.
„Odszczeknięcie" się jest w tej sytuacji zrozumiałym odruchem emocjonalnym, ale jak świat światem dyplomacja krzyku nie przynosiła pożądanych rezultatów, chyba że była poparta siłą militarną. Wówczas wrzask budził strach i wymuszał ustępstwa, ale to akurat nie nasz przypadek.
Niemcy stały się niezaprzeczalnym hegemonem Unii Europejskiej poniekąd z konieczności, a dokładniej wskutek kryzysu zadłużeniowego południa kontynentu. To one zaproponowały rozwiązanie problemu i wprowadziły je w życie, przymuszając pozostałe kraje UE do zaakceptowania programu cięć wydatków budżetowych oraz oszczędzania w zamian za pomoc. Skoro powiedziało się „A", choćby z przymusu sytuacyjnego, łatwiej powiedzieć „B" – to kontrowersyjny pomysł podzielenia się uchodźcami w ramach UE. Następnie „C" – może być nim próba kontrolowania przemian w Polsce.
Niemcy najwyraźniej wiedzą lepiej, jak powinna wyglądać Europa, i przy politycznej, a przede wszystkim ekonomicznej, abdykacji Francji stały się dziś jedyną siłą zdolną do kierowania Unią i kształtowania jej przyszłości. Źle by się stało, gdyby naprawdę zaczęły postrzegać Polskę jako niewiarygodnego sojusznika.
Obecna UE bowiem to osobliwa koalicja zawodników wagi piórkowej (np. Węgry), lekkośredniej (np. Polska, Szwecja), kilku rosłych wprawdzie, ale obolałych rezerwowych (np. Hiszpania czy Włochy), odwracającego się plecami silnego sceptyka (Wielka Brytania) i gracza wagi superciężkiej (Niemcy), który w dodatku rozparł się pośrodku ringu i ani myśli się stamtąd ruszyć. W takiej sytuacji sama natura pcha go do pouczania innych.