Lider Komitetu Obrony Demokracji tłumaczył, że rolą KOD jest pokazywanie w Europie, że istnieje również taka Polska, która nie zgadza się z polityką rządu PiS. – Wielu obywateli ma inne podejście do Europy, wolności, cywilizacji, a takie wymachiwanie szabelką jest szkodliwe. Chcemy dbać o pozycję Polski w Europie – mówił Kijowski, który podczas ostatniej wizyty zagranicznej spotkał się m.in. z Donaldem Tuskiem i Franzem Timmermansem.
Kijowski ocenił, że decyzja Beaty Kempy, która zarządziła, że w administracji rządowej sobota 4 czerwca będzie dniem pracującym, była wymierzona w demonstracje Komitetu Obrony Demokracji. Zapraszając urzędników na marsz Kijowski podkreślił, że zostały one przełożone na godziny popołudniowe – również po to, żeby mogli w nich wziąć udział w demonstracji.
- Nie sądzę żeby to była złośliwość, było to po prostu wymierzone przeciwko demonstracjom. Pojawiła się ta informacja natychmiast po tym, jak powiedzieliśmy 7 maja, że następny raz spotykamy się 4 czerwca, w związku z tym przesunęliśmy nasze demonstracje tak żeby urzędnicy mogli jednak przyjść. W Warszawie zaczynamy o 16., będzie trwało do 18.30 mniej więcej, więc na pewno każdy urzędnik administracji rządowej po pracy zdąży przyjść i wziąć udział - mówił Kijowski.
W wydanym 11 maja zarządzeniu, szefowa KPRM Beata Kempa poinformowała, że 27 maja, czyli piątek po Bożym Ciele, ustanawia się dniem wolnym dla pracowników administracji rządowej. Dzień ten należy jednak odpracować. Kempa wybrała 4 czerwca, i jak powiedziała, to "po prostu kolejna sobota, którą trzeba odpracować".
- Takie było życzenie, że chcieli mieć wolne w ostatnim tygodniu maja, związane to też było, tak proszono, z tym, żeby po Dniu Matki był dłuższy tydzień i sami tak wybrali. To było konsultowane z pracownikami - uzasadniła Kempa.