Polska ma wspaniałą wolnościową tradycję prawną i mogłaby być promotorem praw podstawowych w Europie. Wzmacniałoby to naszą politykę wobec imperializmu Putina. Spór o TK zamraża te aktywa. Sprawia także, że nasze zdolności sojusznicze są mniejsze.
Rządzący twierdzą, że wykonanie zalecenia publikacji wyroków TK z grudnia ubiegłego roku (dotyczących wyboru sędziów Trybunału) oraz z marca br. (w sprawie konstytucyjności ustawy o Trybunale) stało się bezprzedmiotowe w związku z uchwaleniem nowej ustawy 22 lipca. Wskazują też, że polskie prawo nie nakazuje automatycznej publikacji wyroków TK, a także że Komisja Europejska nie ma kompetencji, by oceniać zgodność z konstytucją polskich aktów prawnych. Ile w tym wszystkim prawdy?
Upieram się, że nieodzownym elementem kompromisu jest wejście w skład TK trzech sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. Pokonanie tego progu uruchomiłoby porozumienie w innych sprawach. Przypomnę, że jeszcze w październiku ubiegłego roku PiS we wniosku do TK kwestionował wybór czwartego i piątego sędziego, uznając wybór trójki za konstytucyjny. Uzdrowienie sytuacji jest zatem do wyobrażenia, byłoby po prostu powrotem do pierwotnego stanowiska. Dziś jednak mamy dwie konfrontujące się logiki i dwie legalności. Każda ze stron używa argumentów prawnych po to, by podtrzymać własną linię, skutkuje to tylko zaognianiem sytuacji.
Najnowszy projekt PiS o TK wprowadza m.in. zasadę, że kadencja prezesa TK trwa sześć lat, reguluje tryb wyłaniania przez Zgromadzenie Ogólne TK kandydatów na prezesa Trybunału przedstawianych prezydentowi. Zgodnie z projektem, prezesa powołuje prezydent spośród kandydatów przedstawionych mu przez ZO. Prezydentowi mają być przedstawieni jako kandydaci wszyscy ci sędziowie, którzy w głosowaniu otrzymali co najmniej pięć głosów.
Przewiduję, że przed nami ostra batalia o prezesa TK. Jednakże chcę zwrócić uwagę, że spór o Trybunał nie zakończy się z chwilą odejścia prezesa Rzeplińskiego i wyboru jego następcy. Trzeba myśleć w kategoriach uzdrowienia instytucji, a nie opanowania TK. Dlatego też kolejna ustawa o organizacji TK nie przełamie kryzysu, jeśli nie usunie się jego pierwotnych przyczyn. Opanowywanie Trybunału to działanie krótkowzroczne. Obawiam się złego precedensu, na podstawie którego każda następna władza będzie budować TK od nowa. Wtedy wszystko można będzie podważyć, także dorobek w takich sprawach, jak ochrona życia, klauzula sumienia, wolność słowa i prawa podatnika. Nie można jednocześnie opanować TK i dać mu długie trwanie. W interesie państwa leży niezależny sąd konstytucyjny, dzięki któremu zasady prawne i podstawowe prawa jednostki nabierają trwałej mocy.
PiS złożył też projekt o statusie sędziów TK. Czy rzeczywiście ten projekt zmierza do zakneblowania sędziów w stanie spoczynku?