Udział Brazylii w polskim eksporcie to niecałe pół procent. Bardziej niż skromnie wyglądają polskie inwestycje w Brazylii, jeszcze skromniej – brazylijskie w Polsce. Zważywszy na potencjał obu krajów, skala bilateralnego handlu powinna być zdecydowanie większa. Tym bardziej że dla naszych firm szukających nowych kierunków zbytu ten największy rynek, Ameryki Łacińskiej, mógłby się okazać miejscem do eksportowej ekspansji.
18 listopada do Brazylii rusza polska misja gospodarcza. Jej celem będzie promocja oferty eksportowej w stanie Amazonas. Program wyjazdu obejmuje m.in. wizytę na Międzynarodowych Targach Amazonii FIAM w Manaus, Forum Biznesu Polska–Brazylia i rozmowy B2B.
Zdaniem ekspertów Banku Zachodniego WBK rynkiem brazylijskim powinny się interesować firmy, które produkują elektronikę, maszyny oraz środki transportu. Szansę na sukces w Brazylii mają też eksporterzy środków chemicznych, nawozów i olejów. Może to być perspektywiczny rynek dla polskich kosmetyków. Według Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji w Sao Paulo szanse na wzrost eksportu do Brazylii ma przemysł spożywczy. Ministerstwo Gospodarki uważa, że powinni się nim interesować producenci wyrobów mleczarskich.
Boją się ryzyka
Ale znaczna część eksporterów obawia się Brazylii. Problemem jest odległość i język portugalski, którym jako jedynym posługuje się duża część tamtejszych przedsiębiorców. Do tego dochodzą skomplikowane procedury administracyjne i zróżnicowany regionalnie system podatkowy.
– Rynek brazylijski jest bardzo specyficzny: z jednej strony oferuje polskim firmom duże możliwości, ale z drugiej wymaga dobrego rozpoznania i solidnego przygotowania – wyjaśnia Olga Pietkiewicz, szefowa International Desk w Banku Zachodnim WBK. Brazylia należy do krajów o protekcjonistycznej postawie w handlu zagranicznym. Widać to w porównaniu z otwartym na współpracę Meksykiem. W Brazylii trzeba uzbroić się w cierpliwość, zwłaszcza planując otwarcie oddziału firmy. Warto mieć na miejscu partnera znającego lokalne realia.