W obliczu pogorszenia nastrojów globalnych polska waluta skorygowała efektowne, zeszłotygodniowe umocnienie. Dolar po osiągnięciu w końcówce minionego tygodnia najniższego poziomu od ponad trzech lat, w poniedziałek odrobił ok. 3 grosze powracając do poziomu 3,84 zł. Więcej trzeba było także płacić za euro, które zwyżkowało do ponad 4,28 zł. Z kolei kurs franka szwajcarskiego poszybował w górę do prawie 4,53 zł.
Dolar odrabia straty
Polska waluta w ostatnich tygodniach dostała solidne paliwo do wzrostów. Czynnikiem wspierającym krajową walutę był tracący na wartości dolar, co miało związek z rosnącymi oczekiwaniami inwestorów na rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych w USA. Ostatnie sygnały płynące z Fed kładące większy akcent na wsparcie słabnącej amerykańskiej gospodarki niż walkę z inflacją wyraźnie wskazują, że czeka nas cała seria obniżek, która najprawdopodobniej zostanie zapoczątkowana już we wrześniu. W poniedziałek jednak górą znów był dolar, który przystąpił do odrabiania strat.
- Para EURUSD opada dzisiaj w dół po tym, jak dolar kosmetycznie zyskuje na szerokim rynku za sprawą wzrostu ryzyka geopolitycznego na Bliskim Wschodzie - wskazuje Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ. - To daje impuls do podbicia USDPLN. Czy ta para zrealizuje ruch powrotny w stronę ważnego oporu przy 3,88? To wymagałoby tez mocniejszego ruchu na EURPLN, który na razie pozostaje relatywnie stabilny wokół poziomu 4,28 - zauważa.