Wystarczy telefon komórkowy.
Tak, ale pamiętajmy, że tradycyjny dowód osobisty nie zniknie. Dzięki mDokumentom będzie można pomocniczo zweryfikować tożsamość. A więc do podpisania aktu notarialnego nie wystarczy telefon, ale będzie można z nim iść np. na pocztę, by odebrać przesyłkę.
Czyli opór zniknął wraz z odejściem minister Streżyńskiej?
Zostawię to bez komentarza.
A czy RODO jest dla pana wyzwaniem?
Tak, to bardzo duże wyzwanie, zwłaszcza dla tak małego ministerstwa jak nasze. RODO to też wyzwanie dla administracji i przedsiębiorców. My musimy skoordynować zmiany w wielu aktach prawnych – w ok. 400 ustawach, w tym ponad 100, w których zmiany będą większe. To nie jest specyfika Polski. W Niemczech konieczne są zmiany równie wielu przepisów. Ten proces zachodzi w całej Unii Europejskiej.
Szerokie konsultacje kosztowały nas dużo czasu. Spodziewaliśmy się dużego zainteresowania, ale proszę sobie wyobrazić, że zestawienie uwag po konsultacjach liczyło ponad tysiąc stron. Dlatego podzieliliśmy prace i najpierw przygotowaliśmy ustawę o ochronie danych osobowych.
Czy ministerstwo ze wszystkim zdąży?
Nie, ale mamy nadzieję, że ustawa o ochronie danych osobowych wejdzie na czas, czyli przed 25 maja. Część przepisów wprowadzających wejdzie później. Ale bez szkody dla obywateli, ponieważ rozporządzenie unijne stosuje się bezpośrednio. To nie jest wyłącznie specyfika Polski. Jeśli chodzi o wdrażanie RODO, jesteśmy jednym z europejskich liderów. W innych krajach idzie ono dużo gorzej, chociaż oczywiście to nie jest wytłumaczenie.
Pamiętajmy – RODO ma chronić obywateli. I to, czy wdrożymy je w przepisach krajowych, tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Prawo do bycia zapomnianym czy większe obowiązki informacyjne po stronie przedsiębiorców i tak będą obowiązywać. Przepisy wprowadzające bardziej dotykają sfery administracji niż obywateli i przedsiębiorców.
Ale paraliżu administracji pan nie przewiduje?
Nie, jeśli nie pojawią się masowe skargi przeciwko urzędom czy przedsiębiorcom, bo np. zdaniem obywatela dany podmiot przetwarza jego dane niezgodnie z nowym prawem. Spodziewamy się takich „testowych" skarg, zapowiada to chociażby fundacja Panoptykon. Ale to miałoby zapewne miejsce, nawet gdyby wszystkie przepisy weszły w życie.
Panie ministrze, a co się dzieje z systemem e-doręczeń, który miał zastąpić tradycyjną korespondencję z obywatelem?
W maju przedstawimy propozycje Komitetowi Ekonomicznemu Rady Ministrów. Możliwych wariantów jest kilka. Albo urzędy będą prowadzić e-korespondencję tylko z osobami, które posiadają elektroniczną skrzynkę doręczeniową, albo urząd całą swoją korespondencję będzie przesyłał do operatora w formie elektronicznej. Ten będzie tę korespondencję przetwarzał i jeśli adresat ma skrzynkę doręczeniową, wysyłał e-korespondencję albo ją drukował i przesyłał w tradycyjnej formie.
Czy system ma dotyczyć wyłącznie administracji, czy także sądownictwa?
To zależy od wariantu. Będzie mógł dotyczyć wszystkiego, także sądownictwa. Najpełniejszy wariant przewiduje, że każdy podmiot publiczny ma wysyłać swoją korespondencję do operatora, a ten ją doręczy.
A kto będzie pełnił funkcję operatora? Czy powstanie nowy urząd?
Nie. A kto zostanie operatorem, to się dopiero okaże. Dla mnie najważniejsze, by ci, którzy tego zechcą, mieli możliwość otrzymywania oficjalnej korespondencji w formie elektronicznej. Podobnie jak z innymi sprawami – powoli do przodu.