Skargę przygotował pan Tomasz W. z Warszawy (prosi, aby nie podawać nazwiska). Dotyczy art. 136 § 1 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70930]kodeksu postępowania cywilnego[/link]. Pan Tomasz miał zapłacić za jazdę bez biletu. O całej sprawie nic jednak nie wiedział, bo ani na gapę nie jechał, ani nie otrzymał w swoim miejscu zamieszkania żadnych pism sądowych. Sąd wysyłał je na adres zameldowania, ale pan Tomasz od lat tam nie mieszkał. Nie mógł więc wnieść w terminie sprzeciwu od wydanego nakazu zapłaty. O sprawie dowiedział się dopiero, gdy zapukał do niego komornik. Skarżący podkreśla, że sąd bezkrytycznie przyjął za prawdziwy adres podany przez powoda. Dopuścił więc do uznania pierwszego zastępczego doręczenia pisma sądowego za skuteczne.
Zaskarżony art. 136 § 1 k.p.c. przewiduje, że strony i ich przedstawiciele muszą zawiadamiać sąd o zmianie miejsca zamieszkania, inaczej pisma do nich zostawia się w aktach ze skutkiem doręczenia.
– Nieodebranie korespondencji sądowej może być fatalne w skutkach. Podobnych spraw jest sporo. Też się z nimi spotkałem. Wielu prawników może bez trudu znaleźć w swojej praktyce takie przypadki – mówi radca prawny Piotr Polański. Problem polega na tym, że w postępowaniu nakazowym przed rozprawą dostaje się nakaz zapłaty.
„Z żadnego przepisu nie wynika, że adres podawany przez powoda jest prawdziwym adresem zamieszkania pozwanego” – czytamy w skardze konstytucyjnej. Dr Marcin Uliasz w komentarzu do k.p.c. podkreśla, że skutek doręczenia nie powinien mieć zastosowania przy pierwszym piśmie. Gdy nie można go doręczyć, powinno się wezwać powoda do wskazania aktualnego adresu strony.
[srodtytul]Trudność znana od lat[/srodtytul]