Dlaczego dopiero po takim czasie? Na początku przyszłego miesiąca lubartowski sąd rozpatrzy wniosek prokuratury dotyczący unieważnienia jej aktu zgonu. –To powinna być formalność i wystarczy jedno posiedzenie sądu – mówi Artur Ozimiek, rzecznik lubelskiego Sądu Okręgowego.
Historia uznania 92-letniej Janiny Kołkiewicz z Ostrowa Lubelskiego za osobę zmarła wygląda makabrycznie. Na początku listopada bliscy, którzy się opiekowali starszą panią na co dzień zauważyli, że leży na łóżku i się nie rusza. Nie zauważyli oddechu, nie wyczuli tętna. Staruszka miała też zamknięte usta i oczy. Rodzina wezwała więc do niej lekarkę rodzinną.
Ta stwierdziła zgon pani Janiny. Kobietę zabrano do zakładu pogrzebowego w Lubartowie i położono w chłodni, a rodzina rozpoczęła przygotowania do pogrzebu. Kilka godzin później ten sam zakład pogrzebowy dostał inne zlecenie. Kolejne zwłoki przywieziono do chłodni w Lubartowie. - Pracownicy zdecydowali się więc przenieść ciało starszej pani do innego magazynu. Kiedy podnieśli worek on się ruszył. Kobieta żyła – opowiadał Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. W sumie starsza pani przeleżała w chłodni aż 11 godzin.
W tym czasie Urząd Stanu Cywilnego na podstawie dokumentów wystawionych przez lekarkę wydał akt zgonu i tym samym oficjalnie została uznana za osobę zamarłą. – Na szczęście, sprawa z pomyłką wyszła tak szybko, że nie zdążyliśmy wysłać dokumentów do ZUS, czy bazy PESEL, więc emeryturę kobieta otrzymuje – mówi Henryk Klementewicz, kierownik USC w Ostrowie Lubelskim.
Ale w księgach urzędu, który wystawił akt zgonu pani Janina figuruje jako osoba zmarła. – Bez unieważnienia aktu zgonu nie mogę przeprowadzić korekty. Do tego potrzebne jest unieważnienie aktu zgonu – tłumaczy Henryk Klementewicz.