W ostatnim roku wiele kancelarii odnotowało – podobnie jak ich klienci – zmniejszenie obrotów. To te, które obsługiwały np. branżę turystyczną, hotelarską, gastronomiczną czy linie lotnicze. Zamknięcie na kilka miesięcy sądów spowodowało, że procesualiści odnotowali znaczny spadek przychodów.
Byli też jednak prawnicy, którzy dobrze zarobili. Już wcześniej rósł popyt na obsługę firm zajmujących się handlem elektronicznym, ale gdy ludzie zamknięci w domach masowo przerzucili się na zakupy przez sieć, lawinowo zaczęły powstawać sklepy internetowe, a te istniejące znacznie zwiększały obroty. W 2020 r. wydatki na zakupy internetowe w Polsce wzrosły o 24 proc., sięgając niemal 100 mld zł. A przecież każdemu takiemu sklepowi trzeba napisać regulamin sprzedaży, wytłumaczyć, jak ma chronić dane klientów, i napisać scenariusze rozwiązywania sporów z konsumentami. Rozwój tego sektora oznacza dla prawników obsługę niemal 50 tys. polskich sklepów internetowych. Sektor e-commerce to jednak także usługi świadczone przez sieć oraz biznesy powiązane.
Czytaj także: Pandemia koronawirusa przesunęła na margines tradycyjne kancelarie prawnicze
Z czego nagle wzięło się wielkie ożywienie na rynku nieruchomości pod magazyny i bazy logistyczne? Przecież to stamtąd, a nie z tradycyjnych magazynów sklepowych, idą do konsumentów towary w sprzedaży wysyłkowej zamawiane przez internet. Podobnie za sprawą e-handlu, a także zaostrzonej higieny w tradycyjnych sklepach, dobrze zarabiają firmy zajmujące się płatnościami elektronicznymi. A one też potrzebują prawników.
Prawnicy obsługujący rynek fuzji i przejęć mają dużo zleceń. W wielu przypadkach obsługiwali transakcje planowane znacznie wcześniej, a sytuacja związana z koronawirusem tylko nieznacznie zakłóciła ich finalizację. Według serwisu Mergermarket.com, śledzącego ten rynek, suma wartości zeszłorocznych transakcji była wyższa o 1 proc. od tej z 2019 r.