– Myślę, że w budżecie na 2016 r. znajdą się środki – przy lepszej kondycji naszych finansów – abyśmy mogli wreszcie odmrozić wasze płace. Za wasz wysiłek i wyrozumiałość bardzo serdecznie dziękuję – powiedziała premier Ewa Kopacz podczas obchodów 95-lecia lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Byłoby to pierwsze od 2009 r. zwiększenie wydatków na płace w administracji.
– Ten punkt wystąpienia był dla mnie niespodzianką – komentuje Claudia Torres-Bartyzel, szefowa służby cywilnej. – Przedmiotem mojej troski są wynagrodzenia najmniej zarabiających pracowników. Mam na myśli osoby z wieloletnim stażem, których pensja tylko nieznacznie przekracza poziom płacy minimalnej.
Teraz średnia wynagrodzeń 120 tys. pracowników służby cywilnej zbliża się powoli do 5 tys. zł brutto miesięcznie. Zawyżają ją jednak pensje zatrudnionych w ministerstwach, którzy zarabiają przeciętnie nawet 8 tys. zł. Im urząd niżej w hierarchii, tym wynagrodzenia niższe.
– Szacujemy, że w czasie zamrożenia wynagrodzeń wartość naszych pensji spadła o 20–25 proc. – mówi Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność". – Dlatego najlepsi pracownicy odchodzą masowo z administracji. Nikt nie będzie pracował za 2,5 tys. zł brutto w urzędzie. A zdarza się, że osoby z wyższym wykształceniem dostają minimalne pensje. To dlatego w ostatnim czasie najzdolniejsi masowo składają wypowiedzenia. Bywa, że jednocześnie zwalnia się kilka osób, które później zakładają wspólnie działalność gospodarczą.