Marek Domagalski: Lepsza strona reasumpcji

Sejm rozjechał się na miesiąc, załatwiwszy pilniejsze dla jego większości i po części dla kraju sprawy. Odpoczywając teraz od okołosejmowego zgiełku, możemy pomyśleć także o lepszej stronie reasumpcji.

Aktualizacja: 21.08.2021 12:16 Publikacja: 21.08.2021 00:01

Marek Domagalski: Lepsza strona reasumpcji

Foto: PAP/Wojciech Olkuśnik

O tej gorszej, a zwłaszcza jej realizacji podczas ostatniego posiedzenia Sejmu, powiedziano tak wiele, nie tylko w języku prawniczym, że nie mam tu nic do dodania. Medal ma jednak dwie strony, nieprzypadkowo ustawodawca przewidział reasumpcję.

Użyłem już gdzieś chyba argumentu, że jak listonosz czy choćby brat przynosi nam kilka, a tym bardziej kilkanaście banknotów, to najpierw on liczy, a my patrzymy, a potem my liczymy, a on patrzy. To nam nakazuje doświadczenie życiowe. Mniej ważne, ile razy liczymy, ważne, by wynik liczenia był prawidłowy.

Czytaj także: Paweł Rochowicz: Anulujmy. I przegramy

Poseł Władysław Kosiniak-Kamysz, składając wniosek o odroczenie posiedzenia do 2 września, mógł oczywiście zakładać, że jak się uda go przegłosować, to Sejm się rozjedzie, ale nie ma racji, że nie wchodziła tego dnia w rachubę reasumpcja. To nieracjonalne rozumowanie, gdyż także w tym mogłyby zajść przyczyny do reasumpcji, np. gdyby doszło do awarii systemu elektronicznego. Tu awarii nie było i nie wiem, czy marszałek nie nadużyła reasumpcji. Miała najwyraźniej wątpliwości, szukając u pięciu prawników podkładki do takiej decyzji, ale nie można z góry pozbawiać Sejmu prawa do naprawy błędu – w tym wypadku na trzy tygodnie.

Dlatego zadaję pytanie, czy reasumpcja jest aż tak zła.

Gdyby rząd miał stabilną większość choćby pięciu, nie mówiąc o dziesięciu posłach, to taka wpadka w głosowaniu i jego reasumpcja nie wywoływałaby takich emocji. Byłoby oczywiste, że większość rządowa uchwaliłaby swoje przy drugim podejściu. Ale gdy rząd wyraźnej większości nie ma, to każdy głos i każda pomyłka się liczą. A procedury prawne wymagają pewnego formalizmu, ale zbytni formalizm może usuwać z pola widzenia sedno podejmowanych decyzji - w tym wypadku legislacyjnych, o czym ma decydować większość, ale nie wynikła z awarii czy pomyłki.

Co znamienne, po udanej reasumpcji posłowie sprawnie głosowali nad kolejnymi ustawami, w tym budzącą największe emocje Lex TVN. I nikt nawet nie wpadł na pomysł, by wystąpić o reasumpcję głosowania. Pewnie nikt się nie pomylił, a może dlatego, że uchwalono ją wyraźną większością.

O tej gorszej, a zwłaszcza jej realizacji podczas ostatniego posiedzenia Sejmu, powiedziano tak wiele, nie tylko w języku prawniczym, że nie mam tu nic do dodania. Medal ma jednak dwie strony, nieprzypadkowo ustawodawca przewidział reasumpcję.

Użyłem już gdzieś chyba argumentu, że jak listonosz czy choćby brat przynosi nam kilka, a tym bardziej kilkanaście banknotów, to najpierw on liczy, a my patrzymy, a potem my liczymy, a on patrzy. To nam nakazuje doświadczenie życiowe. Mniej ważne, ile razy liczymy, ważne, by wynik liczenia był prawidłowy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP