Niektóre zakłady uwzględniają tylko zwykłe zdarzenia, bez tych związanych z uprawianiem sportów. W razie wypadku mogą więc nie uwzględnić zwrotu kosztów leczenia. Dobrze jest sprawdzić – zwłaszcza przy wyjazdach na zagraniczne stoki – czy suma ubezpieczenia jest wystarczająca. Szkoły zawierają zwykle umowę na niskie kwoty 8–9 tys. zł, a czasem za operację i leczenie w Szwajcarii trzeba zapłacić od 16 do 23 tys. euro.
Ubezpieczyciele namawiają do wykupienia dodatkowej polisy dla dziecka i całej rodziny. – Kupując polisę Wojażer, mamy zapewnioną ochronę już od wyjścia z domu – tłumaczy Maciej Buczkowski z biura prasowego PZU. – Dajemy ochronę na wyjazd krajowy i zagraniczny. Podczas krajowych wyjazdów turystycznych, np. przez biuro podróży, zapewniamy organizację i pokrycie kosztów pomocy medycznej oraz podróżne usługi assistance. Jeżeli planujemy aktywny wypoczynek i udajemy się na obszary trudno dostępne, to oprócz NNW warto mieć w ramach ubezpieczenia koszty poszukiwania i ratownictwa.
Joanna Nadzikiewicz, dyrektor handlowy w Europ Assistance Polska, zapewnia, że dodatkowy wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych za jedną polisę może uchronić rodzinę przed dużo większymi kosztami.
– Uraz na stoku narciarskim w Europie może nie tylko przysporzyć zmartwień, ale również narazić rodzinę na koszt od 600–1000 euro za samo leczenie ambulatoryjne – zaznacza. – Transport karetką do Polski to koszt 6–12 tys. zł. Akcja ratownicza z użyciem helikoptera oraz transport lotniczy do Polski kosztuje nawet kilkanaście tysięcy euro. Podstawowa polisa NNW nie pokryje takich kosztów.
Kwota ubezpieczenia, na jaką należy zawrzeć umowę, jadąc na narty, zależy od kraju. W góry europejskie nie powinna być niższa niż 120 tys. zł, a poza nasz kontynent minimum 160 tys. zł. W ub.r. najdroższy wypadek w sezonie narciarskim dotyczył złamania nogi na stoku. Francuski szpital wystawił rachunek na ok. 140 tys. zł, czyli 65 proc. wszystkich kosztów. Najdroższe są Niemcy, Australia, Szwajcaria, kraje skandynawskie, Czechy i Słowacja.