Z takim pytaniem zwrócił się do Sądu Najwyższego (sygn. akt: III CZP 95/12) gdański Sąd Okręgowy rozpatrujący pozew właściciela skradzionego auta, który w schowku pasażera zostawił kartę pojazdu.
Było zaniedbanie
Janusz G., właściciel megane scenic, wyjeżdżając latem 2010 r. na wakacje z rodziną, zabrał kartę samochodu, sądząc, że może być potrzebna. Po powrocie zapomniał ją zabrać ze schowka pasażera. Zaparkował jak zawsze przed domem, ale w nocy auto skradziono, mimo że było zamknięte i miało centralny zamek. O kradzieży policja dowiedziała się już po kilku minutach, gdyż jeden z członków rodziny usłyszał odjeżdżający samochód.
Tego samego dnia właściciel zgłosił kradzież do PZU, gdzie miał wykupioną polisę autocasco (na rok), przekazał dwa komplety kluczyków i dowód rejestracyjny. Nie miał jednak karty pojazdu. Z tego powodu PZU odmówił wypłaty ubezpieczenia (auto było wycenione na 21 tys. zł). Powołało się na zapis ogólnych warunków ubezpieczenia autocasco w PZU, że ubezpieczeniem nie są objęte szkody wynikłe z kradzieży, gdy pozostawiono w pojeździe dokumenty: dowód rejestracyjny lub kartę pojazdu, a także kluczyk.
Sąd rejonowy zasądził jednak odszkodowanie, wskazując, że obecność karty w pojeździe (o czym złodziej przecież nie wiedział) nie mogła ani zachęcić do kradzieży, ani jej ułatwić. Samo wejście złodzieja w posiadanie karty w niczym nie ułatwiło mu też korzystania z pojazdu. Wprawdzie właściciel dopuścił się zaniedbania, ale nie miało ono wpływu na wyrządzenie szkody.
Kogo obciążyć
Wyrok ten PZU postanowił zaskarżyć. Twierdził, że obowiązki właściciela samochodu są jasne. Jednym z nich jest strzeżenie karty pojazdu, która ułatwić może jego rejestrację.